[Refren] Dom gry, dom gry - wiesz co tutaj jest w cenie Szeroka brama prowadzi na zatracenie Dom gry, dom gry - trzymaj nerwy na wodzy Dom gry, tu spryt, tu gorzka słodycz [Zwrotka 1: Pih] To dom gry, świat szulerki dzieciaku Na jednego jelenia rodzi się dwóch cwaniaków To jest jak zoo i nie czas na modlitwy Kiedy stado wściekłych małp trzyma w brudnych łapach brzytwy Tu każda sztuka musi wiedzieć co robi Towar otwarty nie podlega zwrotowi I nie ma sorry, tu nie trzeba mieć racji To my zwierzęta, nasz pozór cywilizacji Na srebrnej tacy koks posypany Wciągasz kreskę w przerwie między jej nogami To nie był brat - zwykła sprzedajna szmata Dostał po łapach, takiego ni przypiął ni przyłatał W klubie na twoje piwo jakiś męt sępi Tańcząc z dupą dookoła jej torebki Idziesz po trupach, ty, prosto do celu Stary nigdy nie nosił za tobą rolki papieru [Refren] [Zwrotka 2] Możesz z posad ruszyć bryłę świata, chłopie Albo do starości opierdalać obiad na klopie Możesz być na wiecznym głodzie, jak alfa samiec Albo stać na rogu zbierać drobne do kubka po kawie Po schodach mozolnie,w końcu z tej wagi zejdziesz Hajs liczysz jak kalorie, chociaż wbijałeś w algebrę Tu nie mieszasz się nigdy w cudze sprawy Ego spycha w tarapaty, zwrot do nadawcy Tu chcesz prawdy? To masz swoją prawdę Hazard to zło, dostajesz fatalną kartę Tu dobry bajer, podwórko to szkoła A nie kwadratowa gadka i dialogi jak z p**nola W budzie ściągałeś na każdej klasówce Lecz to oni pizdę zobaczą tylko na porodówce W gąszczu luster nie możesz czuć żalu Przestań marudzić, nie masz hajsu? To go zarób [Refren] [Zwrotka 3] Wyznam ci miłosny sekret - w szambie witaj Dla jednych sukces - skromność, dla drugich to pycha Hajs upycha tylko debil w skarpetę Ten sam szuka w playboyu, jak zadowolić kobietę Jebnij się w dekiel, dziwek kochać nie warto Jeśli szukasz tylko kurwy - najciemniej jest pod latarnią Nie kłam, nie zaklinaj się po raz enty Dom gry - tu się życzy wrogowi śmierci Pokłosie jest po żniwach, na ściernisku czeka sznur Można zagrać rolę życia, albo skurwić się jak Stuhr Jak u Grzesiuka, w Balu Na Gnojnej Tu możesz nadziać się na szybką dintojrę W tym labiryncie, bez liny na ratunek Im więcej dzieciak słyszysz, tym mniej dzieciak rozumiesz Po uszy jesteś wpieprzony w ten kierat I grasz, aż zatrzyma się twój zegar