[Zwrotka 2: Revo] Dobra, chyba ja najwięcej tu palę, więc mów mi zielony beret Pan rywal chce na ręce sie tłuc ale ... gdzieś znów Ci wcięło giwerę Strzelec wyborowy dla białogłowych, do tego saper, widzę mapę w znakach z nieba Nawet po Bożym ciele, na chorobowym, szukając klapek, trafię oneshotem w łapę Zakhayeva Patrz kurwa, nie wierzy. chcesz przeżyć, czy mam dalej mierzyć? Masz tu żołnierzy, choć jeden najebany leży, więc bądźmy szczerzy Zależy Ci na walce? Weź papier i złość! A ten tu liczy, że morfina, da tarcze i łapie cios Pieprze jeńców, niczym w Chinach na tarce im drapie kość, jestem z Siemców biczyz, a zginam palce w takie coś Weź zgłoś to! dziel się wiadomością głośno! Nie jest możliwością by ktoś coś zrobił tym gościom I jeszcze coś by taką czynnością ... KURWA ... choćby dostali ciasto z kością, to powściąg Nie ulegną z litością Twym prośbom, YO! Każdy cienki MC konkurencik, który niby tak macha flintą Potrafi tym samym nakręcić mi chęci by go uśmiercić ala Abraham Lincoln Patrzy na scene, zapominajac by szyje na bok obrócić, jakby miał kręcz karku Na zakończenie, wszyscy wstają, on bije brawo dla sztuki, głupi rookie nawet nie wie że zmarł tu