Jestem jak z Altów Venom, omijam regulamin Widzę w kwiecistych oczach cały czas przegraną Widzę ten serwer, jak w prosektorium Otwieram serwera ciało i badam terytorium Sekrety anatomii Orchidei Orchidejczyków losów jelit sznur - do wiadra Dla jednych lega, dla mnie zwykłe hero W tej tropicielskiej profesji martwa jest gracja Ulatnia się gaz, przykrywa jak tren Orchidea spowita namacalym złem NT płaczą na zagaju, mali terroryści Przypięci do Ameda, jak bomba do szahidki Tyle graczy wokół wilkiem patrzy Chciałbyś wredne usta tego nooba zaszyć Wirus Varathiela płucami wdychasz Już łapiesz przeziębienie, ALT obok zaraz kicha Z tym serwem wziąłbym rozwód Lecz za późno, jest na odwrót Potępionych graczy korowdów Ekspami pandemonium Gdzie ci nikt nie loota lootów Piękna lega? Gdzieś z bilbordu Aż przewraca się w żołądku Ekspami pandemonium Serwer stoi do mnie tyłem z wypiętym odbytem Teraz jasno widzę, gdzie zaczyna się gnicie Deduwy gorączka, atakują liczby Jak na Rondzie Dmowskiego dług publiczny Za nasze legendy, jak dzieci w piaskownicy Sypią sobie piaskiem na rozmówkach SM'owcy Na tronie zasiadł już kwiaciaków król Oblężona twierdza, depresja, mur Czujesz to mocno, dziś wyjdziesz z klanu Prosto na Sybir, bez spadochronu Łapiesz czyjąś legę, uciekasz z nią z serwa Uryny ciemna plama w kroku spodni Tak tu wygląda varathielski grzech Twoją nową zbroję brudzi obca, ciepła krew Ludzi masa, linia produkcyjna, taśma Ktoś dla zabicia nudy deda pięciolatka Niejeden wielki klan się dopala Na rozmówkach incognito moderatorski aparat Orchidea płonie, w gruzy idzie Psycha pomnik Zabiliśmy syna Buddy, Budda nam tego nie zapomni Nikt nie wyjdzie stąd żywy Alty zabijają swoich Altów, niby klany Varathiele rodzą się w przepychu Dorby ZŚP zdycha porzucony na śmietniku Z tym serwem wziąłbym rozwód Lecz za późno, jest na odwrót Potępionych graczy korowdów Ekspami pandemonium Gdzie ci nikt nie loota lootów Piękna lega? Gdzieś z bilbordu Aż przewraca się w żołądku Ekspami pandemonium Pragniemy legend, których nie będziemy mieli I mamy admina, którego w zasadzie nie chcemy Na Orchide rdzwa, moralna korozja Droga jest prosta - na Unię drogowskaz Za Blancią młodą ciągnie się czarny welon Kwiaty tego nie widzą, jeszcze nie wiedzą Pod noobem jest pogoda Nie dają spać k**e w trybunale Miasta arteria, napięte ścięgna Deduwa i miksy, w powietrzu histeria Tu słońce nie świeci, coś z nim jest nie tak Żarówa nad nami to fototapeta Żołądek zżera żołądek, admini runą na głowę Legendy nie zasypiają do czasu Aż na Sybir przejdzie twe ciało Z tym serwem wziąłbym rozwód Lecz za późno, jest na odwrót Potępionych graczy korowdów Ekspami pandemonium Gdzie ci nikt nie loota lootów Piękna lega? Gdzieś z bilbordu Aż przewraca się w żołądku Ekspami pandemonium