Joł, obudziłem się chwilę po trzynastej Nieżywy jak chuj, żyję dalej melanżem Ej, mów mi Houston, łapię kontakt ze światem Mało tu czasu więc nie licz, że się ogarnę Poznałaś typka, co lubi jarać trawę Co nawet najebany będzie mówił - chodź skarbie Szczery na codzień, nie otwieram się przy wódce Jedni chcą dać za to w morde, inni szacunek Jak Dandes biegnę po amplitudzie Potknięcia, miejsca zerowe mam w dupie Liczy się dla mnie co chcę ja i moi ludzie Z nowymi ciężko, coraz ciężej mi ich zrozumieć Na skurwysynów pluję, to tak po krótce Interesujesz mnie tylko ty i to co masz w główce Szanuję czas, zwiedzam każdy zaułek Byłbym głupcem, gdybym teraz siedział na porodówce Sorry mała, już się na mnie poznałaś Dałbym ci miłość z każdych zakątków świata To różni mnie od tamtych typów, pantoflarzy, celebrytów Nawet nie mieli w myślach pewnie co to respekt streetu Może się kiedyś zmienie, oby nie szybko Chcę na głęboką wodę wyjść, nie być w akwarium z rybką To wszystko, patrzę tylko na przyszłość Nic się nie stanie jak pojawisz się w niej rychło Dla mnie pieniądz to wszystko, zaufanie to wszystko Nie pozwól proszę, bym cię kiedyś nazwał... Nie wymagaj ode mnie pustych słów, będzie, że czułaś ślub Nie widzisz, że prawdziwą miłość niszczy reguła Łapiesz ten pułap, nie chcę być ordynarny Na takie jak ty chciałem zawsze mieć namiary Już pewnie wiesz, jakie mam zamiary Jak nie to pytaj, pokażę ci jakie są plany Nie jestem czuły, nie chodzi mi, że skamieniały Tylko gorzka prawda, jebać tani sentymentalizm Stabilizacja, mam stawy w porządku Nieraz leciałem z wysoka, więc mów mi kotku Lubię się śmiać z ludzi, patrzeć jak robią błędy Nawet jak to moje to dystans mi łagodzi nerwy Nie chcę już iść, nie daj mi wyjść z siebie Jak mnie rozumiesz, to wiesz, że to dla ciebie Tekst: Rap Genius Polska