[Refren x2] Problemy, wszyscy mamy problemy Przez te kurwa problemy, chodzę spięty bez ściemy Otaczają mnie same problemy [Zwrotka 1] Ona ma wszystko czego chce i tego czego nie Rozumiesz mnie, wczuj się, chowa do niego gniew Letni dom z basenem, gdzieś gdzie nie byłeś nigdy Ale jej własne cele są zemstą za jej krzywdy A ten gość nawet jeszcze nie wie, że jest trupem Gdyby wiedział, dreszcze przeszłyby mu kręgosłupem Na razie super, myśli, że ma fajną dupę Błyskotki na jej ciele grają pogrzebową nutę Miłośniczka futer, w oczach komputer, wsjo, wyliczone Przydreptałeś tu butem, to nie dla niej ziomek Ona musi mieć z czego wysiaść i mógłbyś przysiądz Że wart każdy tysiąc, by tylko mogła w nim przysiąść Tak się zapada w nicość, wiadomo o tym Ci coś? To wiedzą tylko Ci co żyli zawsze nad ulicą Chuj z nimi, typ wraca, ona znika jak Houdini A powinna stać tu w mini, on jeszcze nie rozkminił [Refren x2] [Zwrotka 2] Typ nigdy nie miał hajsu za wiele, miał cele Chciał być kimś, a nie zwykłym cwelem co ma Beeme Miał trochę więcej IQ niż te kurwy z banków W głowie im pokazywał f** you, gdy chcieli lajków Rozkminił własny system, wychujał pare kasyn Wychujał pare firm i zafundował se wszasy Dwa tygodnie machania kutasem, dziwki, basen Dla was to może pa**e, on chiał mieć tylko klasę Gdy wrócili do ojczyzny, szybko się ocucił Koniec Gucci, fiskus miał już w ręku jego ludzi Kutas, było wesoło a teraz na twarzy smutas Odmieniłi się role, jak w Agricole Lukas W TV afera Amber Gold, a u niego sąd Bez pokazywania mord, byle rozdmuchać swąd Kiedyś drobne przekręty, gdy śmigał przez ulice Teraz na wpół zgięty szuka mydła pod przysznicem [Refren x2] [Zwrotka 3] Dostawał codziennie wpierdol, bił go tatuś Który nie miał sił i przez to pił na przekór światu Może to nie w moim stylu, ale synu bądź gotowy Że takich skurwysynów, to skracałbym o głowy Całe życie pod kreską, pod jednym dachem z bestią Spokój to skorupa, która pęknie pod agresją Ze środka, która rośnie i gdy Cię spotka To krzykniesz głośniej niż przy wygranej w totka Wracamy do chłopaka, bo właśnie stoi z nożem Gdy ojciec na czworaka wali do drzwi na dworze Widział to w horrorach i wiedział jak to działa Jeszcze tego samego wieczora pozbył się ciała Po czasie trochę zapomniał, poczuł większy luz Po tylu tygodniach nic się nie może spieprzyć już Ale oto dzwonek do drzwi dzwoni, i ślady Doszli po nich, a on teraz jak u wyroczni stoi Problemy!