Patokalipsa - Uliczny ślub lyrics

Published

0 154 0

Patokalipsa - Uliczny ślub lyrics

Obudził się rano z dziwnym szumem w uszach Miał pamięć dziurawą jak dłonie Chrystusa W ustach susza, w głowie burza, kac jak skurwysyn I ledwo się rusza no to musiał polać sobie klin Wczoraj znowu rwany film to zaczyna być rutyną Przed nim kolejny dzień, napędzany kofeiną I nikotyną te dni miną, jest na to za dobry Dziś z tęgą miną znów nawinął poszukiwał drobnych Pusty portfel ale na szczęście kolegów miał Tłusty piątek dziś na pewno nie będzie pił sam Wbija do ziomka na chatę, i go powitali batem Na dodatek zobaczył na podłodze browarów kratę Wiedział, że nie musi prosić się dostanie je i wódę Bo proste, że gdy ziomki mają to zawsze podzielą się Kilka godzin, no i oni już najebani do bólu Ale znieczuleni, wybrali się poszukiwać klubu Przemierzają miasto każdy ochotę na bójkę ma Niezniszczali poczuli się jak Drużyna A Kolejne metry pokonują na ustach z pieśnią Dumnie pierdoląc policję i straż miejską Było ich pięciu a czuli się jak trzystu spartan Ich pewność siebie okazała się chuja warta Gdy spotkali grupę trzy razy liczniejszą od siebie A od słów do czynów najszybciej przechodzi się w gniewie Bohater pierwszej zwrotki w ręku trzymał flaszkę Robiąc z niej tulipana przyglądał się uważnie Który z przeciwników zechcę mieć do czynienia z nią I mieć kwiaty we włosach, jak Kylie Minogue Jeszcze nawet nie zdążył zastanowić się dobrze Kiedy kilka centymetrów po żebrami poczuł ostrze Ostatnie chwile życia dziwne przemyślenia niosą Lubił życie singla a teraz go ożenili z kosą [Tekst - Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.