Patokalipsa - Marysia była lekko sztywna lyrics

Published

0 162 0

Patokalipsa - Marysia była lekko sztywna lyrics

[Zygson] Marysia obdarzona bardzo piękną urodą Zawsze wychodziła, ale zawsze za zgodą Rodzice zawsze pewnie ufali córce Rodzice nie wiedzieli jednak, co będzie wkrótce Tylko chwila i makijaż na twarzy bardzo wyraźny "Ola już się zwijam i się wbijam w taxi", yo Dupy w kluby, tam gdzie idzie cały lud Ola pyta Marysię "No to dzisiaj jaki klub?" Co? "Pierwszy lepszy, tam, gdzie idzie cała banda" Olka do Marysi "a to nie ta słynna Wanda?" Dziewczyny z podniety, jak zwykle zawsze w krzyk Były dwie dziewczyny, no to teraz nagle trzy Wbita w bar i shoty, kilka bań i oczy Zmieniają jakość widzenia, brokat błyszczy od rażenia Nagle do Marysi przyszedł przystojny młody Pan Widać, że ma kasę, więc to na pewno nie jest drań Dziewczyny postanowiły, jak to dobre koleżanki Zostawić ich samych, wziąć torebki i szklanki Oni po chwili pili whiskey z kolą Bo ponoć takie dziewczyny, to tylko drinki wolą Minęła godzina, On Marysię pod rękę bierze I każdy, każdy przypuszczał, że w dobrej wierze Marysia, jak dobry więzień nie stawiała oporu Wsiadają do taksówki czarnego koloru Marysi jeden dzień nie ma, rodzice przejęci Jeszcze nie jest pełnoletnia, pewnie gdzieś się sama kręci Drugi dzień, matka krzyczy "Znaleźli Marię" Niedaleko wysypiska, przy moście obok barier Ojciec noga na pedał, jedzie po jedyną córkę Już jest blisko, tylko wyjedzie pod górkę Maria przytomna, lecz bardzo poszarpana Bo ten Pan z klubu wypuścił swojego szatana Diagnoza gwałt, upojenie narkotykowe Liczne obrażenia, silne uderzenia w głowę, yo [Eripe] Plan na wieczór miał prosty, robił to wiele razy Koka, wóda, dropsy, może jakieś extazy Dla podkręcenia fazy, ta noc będzie jego Z podnieceniem wskakuje w garnitur od Armaniego Wbija w klub i rozgląda się za potencjalnym celem Zobaczył ją, podbił i udaje, że jest dżentelmenem Koleżanki spławione, więc zostali sam na sam Rozmawiali kilka minut, wypili po kilka bań Miała na imię Marysia i miała nadzieję dzisiaj W tym klubie, pijąc wódę, znajdzie swojego królewicza To się kurwa rozczaruje, kilka shotów, wbita w furę Która kilka minut później pod jego chatą parkuje Weszli do mieszkania, On od razu chciał przejść do działania Ale Ona była jedną z tych, co najpierw chcą rozmawiać Ketamina zawsze spoko, wrzucona do drina Po co się męczyć, zaraz będzie jak roślina Po chwili to wypiła, dla niej impreza skończona Od teraz będzie leżała nieruch*mo jak kłoda Zerwał z niej sukienkę, chyba wiecie co zamierza Wszedł w nią brutalnie, jak Pepe w Alvesa Odjebało mu i chciał dziś zaznać szczypty hardkoru Zaczęło go irytować, że nie stawiała oporu Pierwszy cios zadał otwartą dłonią w twarz Poczuł podniecenie, zaczął ją uderzać raz po raz Jeszcze kilka ciosów i zaraz będzie po wszystkim Na razie na ciało padają kolejne hammer fisty Instynkt podpowiedział mu, że musi przestać Zobaczył odchodzące z jej ciała płaty mięsa Ubrał się, wsadził ją w samochód i odjechał Uspokoił się po kilku głębszych oddechach Ciało porzucił w wodzie pod mostem Wrócił do domu i zasnął spokojnie

You need to sign in for commenting.
No comments yet.