Paluch - Backstage lyrics

Published

0 460 0

Paluch - Backstage lyrics

[Zwrotka 1] Wjeżdżam do klubu, myślę tylko o koncercie Teraz, slalom wśród tłumu, próbuje odnaleźć backstage Mam dosyć szumu, szukam luzu, czuję napięcie Przy barze Jack'a, setkę walę- rozluźniam mięśnie Zróbcie przejście, nie czas na fotosesje Nareszcie widzę wejście, wchodzę na backstage'u jeszcze gęściej Czy jestem w innym mieście, czy kurwa mylę koncerty Same obce ryje, tłok, ktoś w rogu dzieli koperty Puszczają mi nerwy, agresja dziesięć, siła tysiąc Jeszcze raz mnie klepnij, to zajebie- mogę przysiąc Rozdrażniony do granic, szukam znajomych mi twarzy Dym w oczy parzy, każdy smaży, tutaj miał być mój azyl Nie czaję Waszej fazy, najebane przytulasy Bardzo chętnie bym Was wrzucił do hydraulicznej prasy, tej Rzadko mam nastrój na pozytywne jazdy Chciałbym teraz spotkać Łonę, ziom to nic nie znaczy tej [Refren x2] Backstage, tutaj tani lans jest królem Backstage, płynie taniej wódy strumień Backstage, brak siedzących miejsc Tutaj zawsze jest komplet, nie ma raperów - Backstage! [Zwrotka 2] Szukam ucieczki, szybki do wyjścia powrót Dla mnie klimat za ciężki, stado naćpanych chłopców Na mym barku wisi typ i bełkocze do ucha Jestem ziomkiem tego ziomka, kurwa przestałem słuchać Wkurwiony przytakując chcę rzucić krzyczący ciężar Pewnie gdybym kurwa chciał, to robiłby za plecak Bardzo chujowo- tak oceniam sytuację Przyciągam ich uwagę, na ucieczkę tracę szansę Świecą tanim lansem, dupy z targową Pradą Brak jakichkolwiek zalet jest ich jedyną wadą Jebie jak miejski szalet typ z przepoconą pachą Ma w bani niezły balet i zjarany jest ma mahoń Zajmuje drugie ramię i drze mordę jak megafon A ta z podjebaną Pradą to jego kochany lachon Pasują do siebie, ten typ z tą marną lalą Ich zapach to gorzała, mocz, pot i tani szampon [Refren x2] Backstage, tutaj tani lans jest królem Backstage, płynie taniej wódy strumień Backstage, brak siedzących miejsc Tutaj zawsze jest komplet, nie ma raperów - Backstage! [Zwrotka 3] Co jest kurwa, stoję tutaj sam jak Paluch Ty pewnie teraz lejesz, ja w myślach nie miałem żartów W oddali widzę scenę, tam pojawia się nadzieja Od dziś to drugie imię mojego DJ'a Daje znak, że zaczynamy i wyciąga mnie z opresji Podwójnie nabuzowany ten koncert nie będzie lekki Jebać backstage, na scenie robię rozpierdol BeOeR on stage, przejmujemy cały sektor [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.