Nie zdążysz zrobić uniku jak Carl Estebano Nie zdążysz zrobić uniku jak Sony Grovano Nie zdążysz zrobić uniku jak Lucky Luciano Nie zdążysz zrobić uniku, widziałem ofiar bez liku Chciałem być dobry, ale nie wyszło Teraz stoję przed drzwiami kładąc na szali wszystko Skuta ręka z walizką jakby był przypał z forsą Będą musieli mnie zabić, żeby ją odciąć Typ mi mówił bym uważał na gesty Miał broń, zbędnych pytań nie zadawał, nie pieprzył Ta zasada to cel w tym, wziąłem sobie do serca Stres i agresja tylko pośpiech podkręca Jeśli coś jest w tych miejscach co przeraża umysły To instynkt, chęć pożądania więcej niż wszyscy I po to los kazał byś w tym kręgu zagadnień Nawet gdybyś chciał w tym sensu nie znajdziesz Mija kolejna chwila tuż przy wejściu na halę Niby nikogo nie ma, lecz rejestruj detale Każdy jest tu nad prawem, rządzi szybki cyngiel Jak wejdę liczę się z tym, że nigdy nie wyjdę (x2) Nie zdążysz zrobić uniku jak Carl Estebano Nie zdążysz zrobić uniku jak Sony Grovano Nie zdążysz zrobić uniku jak Lucky Luciano Nie zdążysz zrobić uniku, widziałem ofiar bez liku Chwila, moment, sekunda, co tu robię? Może dać spokój sobie, nieważne, zwalcz niepokój człowiek W natłoku monet jeden krok od masakry I sam nie wiem dlaczego przyszło to zło wybrać mi Po to mam kraść, by przeznaczenie oszukać Kasę dostałem za włam, a nie utlenienie trupa Tak mam stać przed tą halą, a co kurwa jak wejdę? Wlecą psy, e do jutra mi przejdzie Dobra, jeszcze raz dzwonię, sprawdzę ilu jest ich Widzisz broń, jej użyję w dobrym stylu jak Pesci Uwierz mi póki mam CD, papiery, nie zginę Czuję się jak Harrison w czasie premiery w kinie (Halo? Co jest, czemu jeszcze Cię nie ma? Odjebać Cię później, a może teraz?) Pierdolę, nie ma przebacz, to potrwa sekundę Dobra wchodzę, nie będzie mi jebał skurwiel Nie zdążysz zrobić uniku jak Carl Estebano Nie zdążysz zrobić uniku jak Sony Grovano Nie zdążysz zrobić uniku jak Lucky Luciano Nie zdążysz zrobić uniku, widziałem ofiar bez liku E, to Ty? Co? Jebany