[Ref x2] Twój wzrok nigdy nie spotka takiego ślepca Krok nie pasuje do mojego werbla Los nie pozwala mi nic potwierdzać Co w tobie sprawia że nie mogę się pożegnać? [Verse 1] Czy to zimne dłonie czy to serce pizga chłodem? Wiesz co myślę kiedy cichnę przy otwartym oknie? Co myślałaś, gdy mówiłem żebyśmy szli do mnie? To dlatego się tak starasz, poprawiasz mi kołnierz… Z moim słowem i wyglądem zrobię tak wiele… Kiedy ty pojmiesz? Nie biznesmenem lecz raperem jestem Gdy wjeżdżam na teren, słońce Na Seszele, Majorce – spełnienie, niewiele potrzeba ci żeby wejść pod kołdrę, ok, może ty po prostu widzisz to co dobre Siedzę przy joincie Do tego przypierdalam ultra mocną kawę W końcu wszystko jest kontrastem spojrzeń Robi mi się nie dobrze, spraw, żeby było odwrotnie Udaje że cię tu nie ma, czuję coraz mocniej jak Patrzysz na mój progres, upadek albo sukces Polubi mnie jak forsę, przywitam wkrótce słońce Jak gówno na wiosnę, przez burdel nie odpocznę Budowa kobiet to obietnice więcej niż w połowie, chłopcze [Ref x2] [Verse 2] Jestem tu nikim, nie płacę za tuniki dla nikit Stawiałbym pomniki, ale wystarczy piwo przy tym Uniki? Przestań, ilu dało ci coś od siebie? Jesteś jak wikipedia, krążysz jak energia Bestia najgorsza zna trochę litości z mieszkań Ja nie jestem bestią, więc jej kurwa nie znam Jesteś mi obojętna, choć tak pełna metafor Do wszystkiego, wszystkiego co mnie w życiu gdzieś spotkało… Piłuję własną gałąź, więcej nie udźwignę Może masz tak samo, może twoja spadnie nawet szybciej? Sam powoli cichnę, pochłania mnie walka Wrócę tu jak moja płyta w szesnastu kawałkach Po nocach jak tramwaj pełzam, jest pełnia Niespełna pierwsza, w nike'ach się przemieszczam W tekstach – ten stan, może ty odgadniesz Bo już nie wiem czy kobieta czy to Ziemia jest tu adresatem… [Ref x2] Tekst - Rap Genius Polska