[Rak] Od początku nie przestałem robić rapu Już dorosła banda tamtych małolatów Teraz to zapuść I możesz mówić mi, że strata czasu Że nie ma sensu, że Raku spasuj Pierdol się menciu Gada ten mały chłopiec, co krzyczał 'reprezentuj' I może twardo stoję, ale nie stoję w miejscu Leci to parę latek i nie mów mi o szczęściu Ja za to wszystko płacę Ty se to oprocentuj To moja ostra zajawka na zawsze Nie sezonowcy w śniadaniowej na kawce, nie patrzę Nie mam TV, wiesz Możesz zdziwić się Bo to nie tylko Ty, koleżko, tu nie widzisz mnie [Cuty] Dzięki wsparciu nasz zapał nie topnieje, losu koleje... Dzięki wsparciu nasz zapał nie topnieje, losu koleje, następny etap... [Ref.] Kiedyś to były jedynie sny Ślizg magazyn, blanty i kilka piw, a dziś? Niebo jest limitem bracie Będzie OK, tylko włóż w to pracę (x2) [Hades] To był dobry czas, płynął dzień za dniem Żaden kwas nie zalewał nam serc, młode łby Stary styl słonecznego lata, mroźnych zim Nie wierzę w apokalipsę, na koniec świata mógłbym iść System próbuje odbierać mi sny I zabija marzenia. Halo Ziemia? Siema, to my To RH, WWA, GDA, skład kruszy sceny A Ty lepiej sobie weź L4 Próbujemy zmieniać to co możemy na lepsze Choć przekleństwem jestem, pewnie cykniesz sobie ze mną zdjęcie Jest jak jest, będzie co będzie To mikrofonu test, który trwa już tyle lat, no nieźle Dobrym ludziom wszystkiego najlepszego Jedna miłość, duże elo, wiem gdzie jest moje miejsce Wiem kim jestem, wiem skąd przyszedłem Pamiętam dokąd idę, ale cały czas biegnę [Cuty] Dzięki wsparciu nasz zapał nie topnieje, losu koleje... Dzięki wsparciu nasz zapał nie topnieje, losu koleje, następny etap... [Ref.] Kiedyś to były jedynie sny Ślizg magazyn, blanty i kilka piw, a dziś? Niebo jest limitem bracie Będzie OK, tylko włóż w to pracę (x2) [Biak] Puste łby chcą się z nami wbić bekstejdż, nie mam nic dla nich Od początku celem było żyć jak zechcę I nie zrozumiesz nigdy skali mych poświęceń Ile musiałem oddać z lękiem, żeby być gdzie jestem To jeszcze nic, a scena i tak ze mną zbija 5 Tylko za to chce rozszarpać moją własność kilka hien Przyzwyczaiłem się, wiem, że jestem sam na prawdę Im bardziej się znam na ludziach, tym bardziej chcę stać na warcie Bo nie mam czasu już się wkurwiać na pajaców, brat Kilka zaufanych, ja, jakiś hajs, na tracku rap Inaczej było wcześniej gdy nie znałem gry od środka Musisz być obojętnym skurwielem, żeby w tym pozostać I sam wybierasz czy to Twoja droga Moja droga, jeśli chcesz przy mnie być w tym Cierpliwość to cnota Boga, nic więcej, zdrowy sen na twardych deskach Dzięki temu mam zdrowy kręgosłup kiedy wstaję z miejsca [Ref.] Kiedyś to były jedynie sny Ślizg magazyn, blanty i kilka piw, a dziś? Niebo jest limitem bracie Będzie OK, tylko włóż w to pracę (x3)