O.S.T.R. - Deszcz Meteorytów lyrics

Published

0 257 0

O.S.T.R. - Deszcz Meteorytów lyrics

[Scratche] C.Z.Ł.O.W.I.E.K.U Patrz na nie, bo jak pierdolnie Nie przejdzie bokiem - uderzy centralnie C.Z.Ł.O.W.I.E.K.U Patrz na nie, bo jak pierdolnie Z ulicy prosto To jest biały dom, przyjmij to do wiadomości [Zwrotka 1: O.S.T.R.] Myślałem, że hip-hop zginął, z blantami się spalił Choć jestem jedynakiem dla mnie bratem był tu Ali Bo nie ma takiej skali ziombel Co nie pozwoli mi poruszać się tu na fali swobodnie Wiesz myślę jak Zeus i jak Zeus mieszkam Gdzie pies cię nie ochroni a zrobi to koleżka Gdzie zarobić nie wiesz jak Ja też nie wiem, wybacz Chciałbym przy pracy powtarzać, że jestem jej pewien a nie chyba To nie hajs, koka, cadillac Puff Daddy czy Lil Kim Czy konkurs kto komu większe przyklei cycki Lepiej pokaż silikon a zaśpiewa ktoś inny Ten świat tak stworzony żeby każdy mógł w nim być Mieć miejsce, to przez ten system Parafinę mam jak Heltah Skeltah i żyć chcę Mi powiedz lepiej, wychowany na Artifax Musi słuchać, że Justin to najlepszy rap K jego mać, ja nie dam wiary ziomek Bo na mnie nie działają żadne czary w Pomatonie Brat uwierzyć w koniec to marzenie czy pomysł I tak w końcu pierdolnie prosto w Ziemię meteoryt [Scratche] [Zwrotka 2: Głowa] Ten deszcz jak warszafski, spada na miasta Z ŁDZ to ZDN ziomuś sprawdzaj Z zielonego miasta konkret jazda na Kodex Z peryferii jak K.A.S.T.A Słowa prawdy jak spowiedź Tu jest ten moment wykorzystam go po maksach Płynąc na bicie White House jak na lab Cabin, farsa Żaden falstart, rap z serducha jak Hemp Gru Dla kurew co ukradły hip-hop brak sentymentu Poezja dźwięku, Projektanci, O.S.T.R Nie ma miejsca, jak dom dla moich ludzi tu jestem Te światła miast dla nas świecą najjaśniej Jej blask co ogarnie wszystkie dzielnie w tym państwie Nikt tu bezkarnie nie przewiezie się przez rejon Szukaj mnie na projektach, w klubach z pełną platerą Pełne lebero prezentuje ta ekipa Jak BC damy klasyka, podkręć bas na głośnikach Na legalu jak Peja, cuty Twistera Nawinąć konkretnie nie potrzeba bengera To jak Zipera druga strona medalu To historie z sąsiedztwa, które znasz od lat paru Rap po części dla szmalu po pierwsze z pasji I nikt mi nie nawinie, że woli finansowy zastrzyk Hipokryzję tłamsi dając realny obraz Maksymalnie czysty towar, kielony do dna [Scratche] [Tekst: Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.