[Zwrotka 1] Już kiedy byłem dzieckiem, usłyszałem nie udawaj kogoś, kim nie jesteś I tak samo przez się, gram swój chłam w najlepsze, aż czuć dreszcze Wbijam na mikrofon i się z tym nie pieszczę Chcecie jeszcze? No to proszę bardzo Bo mam to czego słuchacze pragną Bo podkładam iskrę pod przemysłem zaiste By zaistnieć i byście zaczęli myśleć Gdy byłem młody miałem kontrakt z wytwórnią Dobry kontakt uśpił moją czujność Myślałem, nagram sobie kompakt w studio Dałem się oplątać, aż było za późno, trudno Co wyniosłem z tej lekcji Wiem dziś, że nie wystarczą dobre chęci W tym biznesie są klienci chętni cię przekręcić Jak [?] dupencję w agencji I możesz tylko do siebie mieć wyrzuty Gdy znajdziesz się w pozycji do zbierania ryżu Więc uważaj na szóstą, bo jest tu mnóstwo Głów co przez oszustwo nadziane są kapustą Gdy coś umawiasz i choćby się mogło zdawać, że to zabawa, sprawdzaj swoje prawa Myślisz wszystko, nie wiesz połowy Bo są tez i głowy co nie chcą zarobić Tylko rzucić kłody pod nogi i zawrócić z drogi Wiec musisz mieć upór jak świadek jehowy Do tego jeszcze wiersze, inteligencję, zacięcie W dobrym momencie szczęście, że już nie wspomnę o talencie Ale gdy już dobędziesz swoje miejsce Wiedz, że w tej grze nic nie trwa wiecznie Wiec strzeż się albo poniesiesz klęskę [Refren x2] Powiem wyraźnie, tak byście mogli zrozumieć W tej grze jesteś tak dobry, jak twój ostatni numer To próbka kunsztu z gruntu surowego produktu Bez lukru i tandetnych chórków, bez cukru! Bez lukru i tandetnych chórków... [Zwrotka 2] Niejeden łeb usiłował się tu przebić Prognozy miał lepsze niż Kret i Zubilewicz Wymieniać nie trzeba, legal czy nielegal Kto się orientuje, wie o kogo biega Z drugiej strony są ziomy, dawniej na fali Co odcinają kupony od tego co nagrali A każdy to znawca na maksa, lecz to maska Bo zaangażowani są jak kibic w papciach Chcą tylko się naćpać, nachlać Sznapsa Gdy pora zagrać, łapie ich astma To żaden wykład, przyznam Już Kazik śpiewał o artystach jak o dziwkach Ale takie są realia, za kulisami pseudoziomki biją piątki A za plecami robią koło pióra Cóż może akurat już taka jest ludzka natura Chuja mnie to obchodzi, kiedyś się przejmowałem Dziś mam wyjebane, ważne dla mnie jest nagranie Ale wiem co się kroi, stoję na swoim I nie mogę pozwolić na utratę kontroli Może to egoizm ale nie mam paranoi Bo tu przemysł zmienia tych bez silnej woli I reaguję bez emocji, gdy słyszę "piszesz zajebiste zwrotki Ale nie masz promocji", wyciągam wnioski Ignorując plotki, bo nie potrzebuję tej otoczki Szkoda języka strzępić, wierz mi Trzeba znać kilka reguł tej gry I uważać na sępy, bo całe ich zastępy Szczerzą zęby, licząc, że będziesz następnym łatwym celem To teren na którym czasem nie wiesz za cholerę kto jest przyjacielem Raz plują jadem, raz całują w zadek Kładę na to roladę, bo trzymam z pewnym składem Jakby nie było, siłą, która nas tu wabi Jest miłość i oby nic jej nie przyćmiło [Refren x2] Powiem wyraźnie, tak byście mogli zrozumieć W tej grze jesteś tak dobry, jak twój ostatni numer To próbka kunsztu z gruntu surowego produktu Bez lukru i tandetnych chórków, bez cukru! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]