Noize From Dust - Odnaleźć Światło lyrics

Published

0 166 0

Noize From Dust - Odnaleźć Światło lyrics

[Zwrotka 1: Siódmy] Gdy zapada ciemność, gdy zapada mrok Nie wiem gdzie postawić krok, mam niewyraźny wzrok Szarówka zabójcza jak przy głowie glock, a W głowie pustka jak na magazynie. STOP! Natężenie lęku przytłacza mnie coraz mocniej Wyjście z tego stanu nie będzie takie proste Wołam o pomoc, światło nadziei By w końcu wydostać się z tej beznadziei Przydałby się jakiś przewodnik Który nie pozwoli bym potknął się o kolejny chodnik Nawet mała iskra będzie zbawieniem Bo nie mam już siły walczyć z ciągłym cieniem Muskam palcami niewyraźne krawędzie Jasny punkt sprawi, że to wszystko przejdzie Boże, spraw bym spotkał się z niewiastą Bo to ona pomoże odnaleźć mi światło [Zwrotka 2: Peude] Obrany azymut, kurs na świat bez wygód W upływie czasu jak poszukiwacze przygód W gęstej mgle światło jest za słabe Nie mam wyjścia - muszę płynąć dalej przez fale Wypatruję latarni. Jej błysk pokaże drogę Dystans zależy od tego co sobie podpowiem Jestem sam za sterem i wiem, że jestem jeden Bo na pokładzie oprócz siebie widzę szare cienie Jasności pragnienie w ciemności oceanie Dawno dnieje, mam róg ale żaden kur nie pieje W wodnej pianie odbicia dawnego, co znane Już nie wiem czy to Bóg się do mnie śmieje czy diabeł Z morskiej głębi w betonowej otchłani Płynie mój żagiel, wiatrem mroku tyrany Iluzoryczne wizje łudzą odbicie księżyca Uspokaja się woda, szum wiatru nagle ucicha Jest flauta. Dookoła mnie głucha cisza Przenikam czerń echolokacją z odbicia Latarnia zaczyna ujawniać swoje światła Schowane dla tych co chcą widzieć ją od dawna Stare pytanie jak mantra nie wychodzi z gardła: Płynę tak, ale w którą stronę światła? [Zwrotka 3: M.N.I.A.] Czuję dyskomfort, życie jak concorde śmiga obok Ostatnią prostą pokonałem jakoś tak miarowo Ostatnie słowo ma ponoć ten, który daje cash Nie mam nic w kieszeniach - tak chyba łatwiej biec Kolejny dzień, kolejna partia niełatwa Jedyne światło, które gaśnie to czerwona lampka Gdy byłem smarkiem, bałem się bardziej - prawda Choć gdy byłem smarkiem nie liczyła się kasa W podartych adidasach, na słuchawkach echo Każda trasa to był dla mnie mały przełom Na biwakach, w latarkach światło było inne Dziecinne było, a już na pewno mniej zimne I każdy robił te lampiony w adwencie Później palone szlugi, zwędzone mamie naprędce Ewidentnie jebał nas żar reflektorów Chcieliśmy być jak Sokół - moda to złości powód [Scratch: DJ Slime]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.