[Zwrotka: Nocny Sosa] Na sobie mam tyle stylu choć pewnie to nie podoba Ci się Bez mety pokonam linię, wysoko latam Może przez to nas połowa ciśnie, może to ciśnienie Niewiarygodne pora zacząć tu od nowa misje Jak zejdę ze sceny to chyba tu ziom po koncercie Sam nie wejdę na ten przemysł, porywam w to ludzi wszędzie Nawet nie wiesz co to budzi we mnie Nawet jak będę stał w tyle to życie pokaże mi tłumy w pierwszym rzędzie, ej Moi ludzie jak pantery, scena zamknięta jak Burberry Scenę trzymam w ręku jak jebane samplery Kurs na scenę jestem pewny i chuj Nie widzę przeszkód bo moja głowa nad chmurami Czeka ich kara te lekcje daj tu jak Pan Miyagi Chudy szczyl choć tu nigdy nie brak mi odwagi Reszta jest pod nami Teraz sobie dbam o linie jak co druga nastolatka Tak to nawinę i zostanę tutaj na sto lat sam To miasto diabła, to gastrofazka Scene sobie tu wpierdalam aż mi marzną łapska Nie widzę nic tylko nas na scenie, pierdole squad Twój i śmieje się z was Gdy sobie kurwa tutaj gram na scenie jak Nas, Hate me now Przez to że wpierdalam cały czas tu sam podziemie, ooo Nawet nie mów do mnie ani słowa Nigdy nie zamieszam nic, jestem Antygona Young T Wannabe, moje stillo antybiotyk Wasz rap? Nic z tego, nie będzie jak Łona, ooo Co drugi raper chce tą flote, może dlatego że leje wode Się nie przejąłem nimi, przejąłem tą scenę ogniem Chcę kurwa pełen portfel, Ty wysyłaj CV bo niedługo wejdę w modę Będzie konkret, jak jebne mocniej Twoja suka tego słucha i niedługo to jej wejdzie w morde Numer jeden w Polsce, kurwa przecież proste Puszczę mixtape i zobaczysz będzie jeszcze głośniej [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]