[Zwrotka 1: Theodor] Ja nie wiem dokąd biegnie rap i za czym gonisz ty jako fan Ale chyba wreszcie znam siebie, dziesięć lat określam miejsce na scenie Żebyś wiedział jaką moc ma to co spijasz, #Mendelej** Gubiłem świat, szedłem w teren by chlać, chętne brać na hotele Uciułałem ten swój fejm tysiącem cypherów pod sklepem Wódka, plener, lokalny as reprezentuje scenę Wokół tłum, ja w amoku, a z domu znów wyruszałem sam jeden Dziś dorośleje, zaczynam nowy wiek I wspominam tylko te niezwykłe podróże jak Juliusz Verne Na co dzień wciąż szukam siebie nie prawd Mam swoją drogę, która przypadkiem nie wiedzie przez rap Chcesz być gangsterem, mieć złotą szczenę? Jebie twój lans, jedyny grill który włożę na zęby to Everlast Chyba czas w końcu wziąć się za CD, przyklej tam plus dwadzieścia jeden lat Olewam bycie raperem, (dawaj Knap) [Refren: Kuba Knap] Nie świruję mędrca, ale prawda jest jedna, nie potrafię uczyć się na cudzych błędach Plus dwadzieścia jeden bo szanuje wiedzę zdobytą, gdy se zdzierałem kolana na zakrętach Musiałem sporo przejść, żeby odnaleźć się na etapie, na którym się znalazłem Nie bojąc się, bez strachu że się napatrzę ruszam na następną stacje [Zwrotka 2: Theodor] Nie wiem co powiedzieć dzieciakom, mówią im matki wszystko: "Kurwa ucz się, a nie w głowie tylko draki i disco" Spotykam twoją naćpaną przyszłość co weekend Czuję, że nie mówimy już tym samym językiem Moi słuchacze nie proszą matek czy ojców o hajs Sami nimi są, zawożą dzieciaki do babć By móc odetchnąć, wiem że szukają rapu Pełnego refleksji, na które w swoim życiu nie mają czasu Choć mój zawód bank brzmi jak zabawa I sprawia, że wciąż jestem w klubach do rana To wiedz, że już nie strugam w nich Piotrusia Pana Musiałem sporo przejść, by móc wam to dawać Prawidła gry, się ponad to ustawiam Pokaże nową drogę wam jak Vasco da Gama Jedna wytwórnia czekała na to trzy lata Za mną dekada i mam o czym mówić wiesz, mam o czym gadać [Refren: Kuba Knap] [Zwrotka 3: Theodor] Miej z tym jasność, muzyka nie jest moją działką Będę kradł pętle, aż inni się tym nie zajmą Ja muszę iść śladem filozofów, hiphopowiec Co szuka równowagi między Buddą, a Snoop Doggiem Nie potrzebuje być idolem, co zrobić Czuję się pielgrzymem, to co piszę jest relacją z drogi Nie sztuką, nie szukaj mnie w bohemach, raczej na targach Wystawach, zjazdach, wykładach w bibliotekach W drodze,w drodze z dala od obcych ludzi Bo po co rozliczać błędy w listach od brata z podróży Treść, znalazłem parę słów co koją burze w głowach I piszę je, bo jestem winien jej autorom, których słowa Kiedyś mnie ściągały z gzymsów, to dosłowność Nic tak nie wbija gwoździ w trumnę jak samotność Wyszedłem z bloków przez papierowe okno Wracam frontem po wszystkich, którzy czują się tam obco Moja dorosłość, odpowiedzialność, determinacja, wolność [Refren: Kuba Knap] x2 [Tekst - Rap Genius Polska]