To nie ustawiona ściema jak okrągły stół Nie znamy okrągłych sum - my chłopaki z osiedla Ktoś przegra, ktoś wygra, kogoś poniesie melanż Wychowani na projektach wszyscy mamy to w genach Umysłów drenaż, połowa starej ekipy na wyspach Kiedy na koncie jest zapas można lepiej się wyspać Na osiedlu porobili ronda, która to już część Bonda? Czas leci mordeczki, za lepsze jutro do dna 8 W pamięci Polska Wilna Lwowa i Grodna Czas leci mordeczki, za ojczyznę do dna Kielony opróżniane jak szwedzki stół w zakładzie dla bulimików Wizja kwitu grubych plików gubi typów Nie jestem demagogiem, jebać modę Ziomuś, przejmuję się nią nie więcej niż denat głodem Swoje robię, dumny ulic jeniec Na grobie nieznanego szczęścia wóda składa wieniec 8 Niejeden szczerego rapu odszczepieniec Ma farta że mnie jeszcze nie spotkał - ty go możesz nie mieć Jutro znowu do tyry, a na zegarze już pierwsza Ale nigdy nie przestaję kiedy czuję że to idzie z serca łapię buchy jak duchy ghostbusters Pieprzę smuty od zawsze, Bogu nie złorzecze Walczę o rap z lat dziewięćdziesiątych jak w dziewięćdziesiątych Czeczen Fejki boją się tego jak komuchy teczek 8 Gdybym miał wyskok Wałęsy to bym robił wsady Ale tylko cienkie bolki żyją w świecie iluzji Gdzieś słyszałem że diabeł ubiera się u Prady Ale pije z nami, gdzie meta, feta i bluzgi Dla swoich swoim, dla obcych sępem Jak Jordan w kosmicznym meczu po forsę wyciągam rękę Z ogniem w oczach i zdartą psychą po swoje idę Z tą samą dewizą co Gdańsk - nec temere nec timide