Kolejny weekend, krąże po barach W zadymionych klubach daje prawdę na bitach Szukam wrażeń i sącze browara Bo nic się nie klei jak palce do gitar Znów jakby sam, 15 osób pod sceną Zmieszany jak wódka z martini Już przykładam palce do skroni i gram Choć nie posiadam broni to każdy czeka na .. [strzał] Chce lokatę z tantiem, nie morale na dnie by kiedyś móc latać Odpale klamkę i podpale sam się I tego nie zgasi nawet mój zapał Można znikać. Ze mną moja kilka jest już po napisach Moje morda w aucie, chyba głos nam wysiadł Bolą plecy, żebra chlamy my wciąż na tripach (tripach, tripach) Znowu się pytasz, kiedy się forsa zwróci Moja płyta - nie wiem, może ktoś tą kupił Twoje ego może mi wiązać buty Jestem pewny siebie jak nikt Podnoszę głowę, gdy opuszczam mównicę I nie chcę, żeby ktoś mi powierział że mogłem latać #Hook Mitchell Cienie, blaski, poranki bez mocy Ciągła walka, upadki i wzloty Gwizdy, oklaski te fakty i ploty Dobry hajs, czy granie za zwroty Wznoszę ręce do gwiazd Biore co moje i pierdole wszystko I czekam na czas, kiedy to życie Wystawi mi w końcu czek na moje nazwisko Czek na moje nazwisko.. Czek na moje nazwisko.. Biore co moje i pierdole wszystko I czekam na czas, kiedy to życie Wystawi mi w końcu czek na moje nazwisko Na moje nazwisko.. Na moje nazwisko.. Na moje nazwisko.. Czuje, że ten cel jest blisko.. Blisko..blisko..blisko.. Blisko..blisko..blisko.. Eteryczna scena, plus aura podziemia Publika? Robi .. i Cię nie ma Kolejny melanż? .. i Cię nie ma Lecisz mocno? Życie robi .. i Cię nie ma Spotkamy się w barze, zupełnie przypadkiem Postawie Ci lufę, Ty łykniesz na trzy Pogadamy jak zawszę o dupach, zajawce A w oczach zobaczysz iskry, nie łzy Kciuki do góry jak z logotypu Grupy silniejszej od monolitu A kwitu? Zarobie sporo w pliku Nadając marzeniom kolorytu Głowa wysoko, potrzeby przyziemne Chce palić i pić, się bzykać czym prędzej *Chce palić i pić, się bzykać czym prędzej* I w chuju mam kim dla Nich jestem Prorok? Wędrujący duch, włóczęga Rad sporo, uczę się na własnych błędach I szukam swojego miejsca jak Capetown Sixto Rodriguez tribute moja droga do szczęścia.. szczęscia Nie dla mnie pitstop, ambitny typ Mam w planie wszystko śnię o karierze jak Marek Citko I nie chcę by marzenie nagle prysło, Ziom.. Nagle prysło, Ziom.. Nagle prysło, Ziom.. Nagle prysło, Ziom.. Cienie, blaski, poranki bez mocy Ciągła walka, upadki i wzloty Gwizdy, oklaski te fakty i ploty Dobry hajs, czy granie za zwroty Wznoszę ręce do gwiazd Biore co moje i pierdole wszystko I czekam na czas, kiedy to życie Wystawi mi w końcu czek na moje nazwisko Czek na moje nazwisko.. Czek na moje nazwisko.. Biore co moje i pierdole wszystko I czekam na czas, kiedy to życie Wystawi mi w końcu czek na moje nazwisko Na moje nazwisko.. Na moje nazwisko.. Na moje nazwisko.. Czuje, że ten cel jest blisko.. Blisko..blisko..blisko.. Blisko..blisko..blisko..