Kamel - Niewyparzony Jęzor lyrics

Published

0 189 0

Kamel - Niewyparzony Jęzor lyrics

[Intro] Kameliiiiiito, Cie-cie-ciech Raz i dwa, Pewny, co za bit! [Verse 1: Kamel] Słyszę ich gadki o bibie, to z nich twardo szydzę Ale to przy mnie zaliczą podwójny zgon jak Margo Dydek To niewłaściwe, purytanie będą sarkać mi Ale w moim rapie nie ma miejsca na językowy savoir-vivre To nie tak, że najpierw coś chlapnę, zanim pomyślę Mój mózg, jak wóda na głodnego działa trzy razy szybciej Ej ziom, znasz ten głos, prosto z DG Bo u mnie MC znaczy most clever Moich opinii nie przeczytasz w pośmiertnych pamiętnikach Tu prawdę napierdalam prosto w ryj, więc się przyzwyczaj, że Kiedy wchodzę na mic to słyszysz drrrganie membran I nawet hater na wstępie za puentę uzna, że gadka co najmniej niezła Słuchasz tego syfu [?] Jakbyś się nażarł kwasu dziś Bo to bezczelny ziomek jak Simon Cowell Przedstawię ci metaforycznie hipotetyczną gadkę ze mną Wyobraź sobie mnie z cygarem w najdroższym smokingu Po czym oblewam cię benzyną krzycząc "śmigus-dyngus" Heh...I wiesz gdzie leci niedopałek Sophisticated diss, do usług monsieur Kamel, oł [Hook] To nasza broń, niewyparzony jęzor Je-je-jęzor, je-je-jęzor To nasza broń, niewyparzony jęzor Ka-ka-ka-Kamel i Ciech to czyste chamstwo To nasza broń, niewyparzony jęzor Je-je-jęzor, je-je-jęzor To nasza broń, niewyparzony jęzor Ka-ka-ka-Kamel i Ciech to zwykłe chamstwo [Verse 2: Ciech] Zajebista biba to nie tani bal, krata na japę; Hannibal Co mam zrobić, mój surowy język nie kruszy pancerza, ale pali stal Nie byłbym sobą gdybym nie użył prowo, czekam na odzew Jakoś nerwowo rzuciłem słowo, czyli palę na odlew Karty na stół, wszystko dzielę na pół To co mówisz i co mówiłeś krew arabska nie zwykły muł Gospodarz wpuścił mnie tutaj, więc żarty na bok i Zgaś światło włącz strobo, nawinę ten rap; Guantanamo Moja recenzja, twój inkaust solą kłamstw Czas żeby ktoś ci podał w słowach instant Holokaust Więc jeszcze raz powtarzam, zamknij swoją waginę Ale jeśli ciągle szukasz posłuchu, zapraszam, to mój gabinet Wyobraź sobie, że leżysz wygodnie na kozetce Psychiatra zaciska na twojej szyi swoje ręce Nad jeszcze ciepłym trupem sączę zbożowy likier Chamstwo to mój język; NativeSpeaker [Hook]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.