Buty obłocone Spodnie przemoczone Gdzie żeś ty był? Ręce pozdzierane A twarz trupioblada Ale w oczach nadal ogień Który żywo płonie Pokonał strach Wdeptał węża butem w piach W końcu sięgniesz swoich gwiazd Musisz tylko podnieść się I spróbować jeszcze raz Kolejny raz (riva, riva) Stań twarzą w twarz (riva, riva) Z czarnym jak śmierć (riva, riva) Posłańcem zła (riva, riva) Zabełta ci (riva, riva) Bredniami łeb (riva, riva) Znieczuli na kwiatostan i koronę drzew Ktoś mnie znieczulić chce Na kwiaty wokół mnie Popląta myśli me Padlina karmią mnie Bym jadem zatruł się Bym przyjął dary, podziękował Ładnie się zachował Złagodzić mój stan Zasłonić mi krew Zabełtać mi łeb Ukoić chcę, lecz tylko rozjuszą mnie Jak wścieknę się To nie odpuszczę Choć bym miał skonać Młota z ręki nie wypuszczę Wejdę do bagna, aby udowodnić sobie, że Straszono mnie bez sensu Chcąc zamącić w mojej głowie Jak wścieknę się To nie odpuszczę Choć bym miał skonać Młota z ręki nie wypuszczę Wejdę do bagna, aby udowodnić sobie, że Straszono mnie bez sensu Chcąc zamącić w mojej głowie Nogi wymęczone Mięśnie obolałe Po co ci to? Ręce jak w delirce Mina niewesoła Ale gdzieś tam w środku Drapie, kopie, tłucze Aby zrzucić sieć Złowił rybę z pióropuszem Niedowiarkom wyjdą gały Nie wiedzieli, że tak można Bo za szybko się poddali Nie poddaj się (riva, riva) Złudzeniu, że (riva, riva) Okrutny los (riva, riva) Załatwił cię (riva, riva) Wszystko co chcesz (riva, riva) W zasięgu jest (riva, riva) Tylko sam siebie powstrzymujesz By to mieć Zawadzam sobie sam Odpuszczam myśląc, że Nie uda się, no gdzie? Tyle okazji mam Lecz wolę przespać je I powiem w ramach swej godności Nie ma możliwości Złagodzę się sam Zasłodzę swą krew Zabełtam swój łeb Ukoję się, potem znów otrząsnę się Jak wścieknę się To nie odpuszczę Choć bym miał skonać Młota z ręki nie wypuszczę Wejdę do bagna, aby udowodnić sobie, że Straszono mnie bez sensu Chcąc zamącić w mojej głowie Tak wściekłem się, że Nie odpuszczę Choć bym miał skonać Młota z ręki nie wypuszczę Wejdę do bagna, aby udowodnić sobie, że Straszono mnie bez sensu Chcąc zamącić w mojej głowie Wejdę do bagna, aby udowodnić tobie, że Straszono cie bez sensu Chcąc zamącić w twojej głowie