Coś ujął w planie Antoni Radwanie Cóżeś zażył By na taką rzecz się odważyć Żyłeś jak chciałeś Żyłeś szeroko Flachyś ty mierzył Aż po samego dna głębokość Gdzież teraz denat? Denat w Atenach? Tam gdzie Marlena Ottey walczy o medale złote? A w głowie myśl jedna dręczy mnie Czy czasem właśnie nie tak jest On już zapewne teraz wie Radwan czy śmierć miała oczy twe? Padłeś w tym biegu Na dziesiątym płocie Tak zawsze młody Odchodzisz Radwan w starocie Wesoło się ćpało Parkopan łykało Nie znasz tej tablety W takim razie nic nie wiesz niestety Tyle wspólnych racji Las halucynacji Grzalim do żyły Los mielim niestety zawiły Nie długoś zabawił Sępów pojąc zgraję Wśród nich ptaszek jeden Ten co zawsze własną gwiżdże baję Kanarkiem zawny Organom znany I czy w dzień czy w nocy Przekrwione przepite ma oczy Liczył liczył liczył Z życiem się przeliczył W piątek trzynastego Własnych Tosio nie policzy zniczy Tłucz fajanse jak leci Do ostatniej szklanki Poprzez talerzyki Filiżanki dzbanki kochanki Leci w pył zastawa Krawawa zabawa Hotel Granda na godziny Dwa vipy cztery dziewczyny Matkę płacz porywa Nic tu po kolei Obraz się rozmywa Na płycie Kanar blanty klei Na nic miłość matczyna A i renta mała Matka chowa syna Cała w czerni nad grobem się chwiała Psiakrew do diabła Kogoś tu brakuje Taka to prawda Stara życia kapota się pruje