Homex - Yangcy lyrics

Published

0 171 0

Homex - Yangcy lyrics

[Zwrotka1] Moje błędy odbiły się w Twoich oczach mała Zapomniałem że Alzheimer działa Ja i Ty para a nie paradoks Paru może pierdolić ale haram w to Jak hera dla ćpuna znów miewam pociągi By przeciągnąć strune jak Hendrix boy Jak w oknach pociągu przeciągi na strychu Tam stan surowy mam otwarty wciąż Do tego dojrzeć by dojrzeć błędy Dla każdego to nie proste i to dobrze przekmiń Drugie dno po depresji to większa depresja Ziom porzuć saperke bo pierdolnie Ci w rękach Prosta filozofia tutaj bez zmian Droga bielizna jest z chuja wzięta Idąc dalej temat zamknę do ciupy Droga bielizna i tak jest do dupy Patrzę na wczoraj jak się boje za dwóch Czasy Tigera Woods'a każdy dołek był mój Tamto życie to burdel i poszło się jebać Było tylko dla dzieci jak O.S.T.R.o się nie da A tylko dla dorosłych dziś Patrze jak duże dzieci tykają dużych spraw Zegar tyka wolność bo tyka za szybko im Nie styka takie życie na stykach czują strach A później Bach! klasyka i winda dół Sztunie w stringach cool proch na blacie fruu Na stringach jak Antek Vivaldi im zagram znów 4 pory roku paradoksów tu przejdę man Stery w łapach mocuj Challenger start 3,2,1 flyyyy [Refren] x4 Yangcy nade mną niebieskie niebo płyyynie (laj laj laj laj) [Zwrotka2] Znów głucha cisza jakby makiem zasiał I nie jeden helupiarz tu zaczął krzyczeć Spokoju szukam gdzieś na deptakach Urodzony by umrzeć kładę na tort znicze (100 lat) po piętach depcze mi czas Taki ze mnie Achilles że w pięcie to mam I wpięcie na ostro pierdolnę jak Raiden Na głowie z trójkątem Ci wlecę na kwadrat Pokręcę się trochę z Katriną Zawrócę w głowie i odejdę w cień Z bandą wampirów nie wyssanych z palca Po bandzie popłyniemy jak po naszej twarzy Wasza krew (tak jest skurwysyny) nie jak płytkie dupy co biorą głęboki wdech Bo Ci ludzie nie są sztuczni jak oddychanie Biorą życie pełnym płucem aż ciężko o tlen Marze by w końcu nad głową mieć dach On nie oprze się mi nawet w domu bez ścian Targa mi tragarz mój bagaż doświadczeń Na K2 dziś wpadam więc gotuj herbatkę Niech pachną mi pliki gotówki w rękach śmierdzę groszem a to nie z dupy pensja Od szefa na zmianie co ma Cie za dno I pierdoli coś frajer że warte jest to zachodu? (spierdalaj) Mam zachód na Bali życie mi z fali nie spadnie Mało czasu po starcie bez metafety metę zgarne I po czarach goryczy słodkie chwile tu bez magii wyczaruje mojej Scarlet... [Refren] x4

You need to sign in for commenting.
No comments yet.