Gruby Mielzky - Chmury nad miastem lyrics

Published

0 222 0

Gruby Mielzky - Chmury nad miastem lyrics

[Verse 1: Gruby Mielzky] Chmury nad miastem rodzą niepokój Stoję na środku głównych arterii Lufy przy żłobku tuż obok mostu, pode mną Łyna Spada wskaźnik baterii Idę do prostej stroną Piastowskiej Czuję towiec jest od Mańka z Czech Samookiem zupy, dobre za drobne W Tobie mam forsę, płynę coś zjeść Dla Mnie co zawsze, chłopski żureczek Szanuje monetę nie zostawiam tipów Krzywo patrzy się typ z kotletem Siadam, jem i lecę, ogon trzymam z tyłu Odsyp w folię, dam po dziesiątym Morda nie szklanka, goni termin Typ chce się szarpać, typie spocznij Fanga, taksa, bo był większy Szybko przed siebie dam adres, zieleń klepie ale wiem gdzie jestem Kręć Pieniężnego, wysadź przy Alfie Dobry szef, dam dychę więcej Stoję i myślę – na chuj ta dycha? Przecież to pety albo czwóra ciemnych Przyszpili później, będziesz zdychał Marka - czeska marycha, warta swej ceny Lećmy na shopping, co to za pomysł Idę, nie myślę i wgapiam się w tłum Wożą się babcie, żony i szlory I pośród nich ja ,skuty za dwóch Wracam na zewnątrz, wycyganić kiepa Nokia z kieszeni już wyje na alarm Odbieram- co tam? Stoję czekam, prosta odpowiedź czas wypierdalać [Hook x4] Wieczór przynosi ból kochanie, a dostawcą jestem ja Pośród głów jestem zawsze sam, zawsze sam (Dziś jestem sam, nie wiem co będzie, jedno jest pewne nie wrócę do domu) [Verse 2: Gruby Mielzky] Wiem gdzie się stawić, ulica znana Przystanek centrum, wracam do szefa O co mu chodzi, na chuj wydzwaniał Jestem na miejscu, znów nie mam petów Podjeżdża auto, piątka graba Z czwórki poza Mną kojarzę dwóch Pytam – gdzie teraz? nie odpowiada Na desce klama, czuć w powietrzu gnój Typ się odwraca z jakimś toporem Ej kurwa ziomek to nie średniowiecze Mówi – ja Ci pomogłem? Twoja kolej, będziemy kwita kręć na Mleczne Wejdziesz ostatni w razie boruty nie jesteś mały niech pała się boi Siedzę na tyłach, nie znam tych ludzi Komandos z prawej się nieźle uzbroił Wysiadka z auta, teren nie znany Zna kod do klatki, wchodzi na piętro Uff nie wziął z fury tej klamy, to nie niezły dzik z nazwiskiem wpierdol Stoję przed drzwiami, nie wiem czyimi Myślę, że dla Nich to wszystko jedno Trzy mocne strzały, wchodzę za Nimi Chata jest pusta, ja widzę dziecko Biegiem do auta, typ łapię lepę Pytam co z Wami i co to ma być? Jest zdrowo obsrany, mówi że nie wie Że miał go dojechać za niezły kwit Sorry, odwiozę, dzięki nie trzeba Wracam do siebie, kobieta płacz Uczelnia, kurwa dłuższe ćwiczenia Jutro odpuszczam, nie pójdę tam [Hook x4] (Dziś jestem sam...)

You need to sign in for commenting.
No comments yet.