[Verse 1: Frix0n] Gdzie się podział ten czas, gdy miałem 14 lat Nie obchodził mnie hajs, tylko dobry rap Miałem wyjebane na świat, gdy wychodził nowy track I puszczałem go tak, że leciał tynk ze ścian Wkurwiał się każdy sąsiad, tak samo moja mama Bo muzyka młodzieżowa przecież nie jest doskonała Przynajmniej jest prawdziwa i się z nią utożsamiam To dzięki mnie ziomale znali Białasa i Solara Pamiętam to jak dziś, mówię mordo siadaj I mu puszczam klip z ostatniej ławki żeby zbadał Mówi kurwa co za typy, od pierwszego dnia się jarał Potem pokazał innym i na całe bloki dawał Ta, to dobre czasy, jak nie ssało WBW Nie było tyle panczy o niuni, teraz takich w chuj Taki chuj, wariat gospel co na scenie robił gnój Dał mi tyle uśmiechu co żaden track w iTunes [Chorus] To był czas kiedy mieszkałem ciągle w jednym miejscu Nie zwijałem się co roku do osiedla ze snów Chociaż gdzie byliśmy piszczała straszna bieda To swojego dzieciństwa nigdy bym za inne nie dał [2x] [Verse 2: Frix0n] Potem było gorzej, pora zostawić kumpli Na drugą stronę miasta, to jak wyjebać z burty Pamiętam mój smutek, próbowałem go ukryć Miało być tylko lepiej, nie było i chuj z tym Czułem się jak Rap Addix, wiesz, nie mam przyjaciół Moje najki ścierały cudzy beton od razu Jakiś skatepark, kilka dziwnych typów na haju I pustka tak wielka jak stąd do Dubaju Jeździłem na stary rewir, by odwiedzić ziomali Oni zawsze nowe informacje mi zapodali Nadal taka sama spina z tymi samymi typami Tylko naszą pizzerię nam pozamykali Dzieci już nie chodzą na dwór, wolą siedzieć na kompie Jak chcesz kogoś zobaczyć to zobaczysz go w oknie Pewnego razu wpadamy na naszą starą ośkę Wmurowało nas w ziemię, gdzie nasza ławka ziomble?