[Verse 1:] Nie brnij w to mówili, dość sytuacji bez wyjścia ślepe uliczki, brak powrotów, znów blizna I trudno się, przyznać tamte nie goją się wcale Lecz nie bronią przed nowymi, łączą się w większą ranę I co z tego, ucz się na błędach mówili Chyba zrobiłem na przekór i nie dały mi nic Do tej chwili podwoiłem ich ilość i może dlatego Jestem innym człowiekiem niż chciałaby każda z nich Uwierz, nikogo nie zmienisz się na siłę Myślisz że po to nam były czasem te ciche dni? Wystarczyło coś przemilczeć i tyle Bez niepotrzebnych słów które wywołują łzy Jest za późno by wracać, zawracać z wybranych dróg Ostrzegali, nie idź, stój ale uparcie Wchodziłem tak daleko, tak głęboko by znów Nie móc wyjść bez pomocy i otrzymać ją przypadkiem... [Hook:] Stoisz na przeciwko mnie, patrzysz mi prosto w oczy Co mi powiesz wiedząc, że to nasze ostatnie dni? Czy wypomnisz mi grzechy, gorzką ślinę przełknę Słysząc słowa o tym jaki to ja byłem zły? [Verse 2:] Patrzyłem w gwiazdy, nieosiągalne światło w otchłani Ciemny granat nieba, co się z nami kiedyś stanie? Wobec wszechświata jesteśmy tacy mali A ranimy z większą siłą niż przyciąganie planet Mógłbym tyle powiedzieć, mogłabyś tyle usłyszeć Wolałbym milczeć, ty płakać i nie osiągnąć nic wiesz? O wiele łatwiej się ucieka przed problemem Kurwa, dziwny jest ten świat, co nie Niemen? Ktoś inny dziś zerwie róże dla Ciebie A Twój pokój wypełni całkiem inny zapach Gra pozorów i kumplom znów nie powiem szczerze że nie tęsknie że nie brak mi rozmów, brednie Ale czas nie stanie, biegnie dalej powoli A my wciąż żyjemy z tą samą paletą wspomnień Już nigdy moja dłoń nie spotka twojej dłoni Mam wrażenie że ten świat, zapadł się w ciemność [Hook:] Stoisz na przeciwko mnie, już nie patrzysz mi w oczy łzy spłynęły po policzkach, choć pozostał ślad Dziś w innych miejscach, kilka set mil od siebie I z tą samą pełną gamą poukrywanych wad