Frank - Border lyrics

Published

0 366 0

Frank - Border lyrics

Ta odwieczna tułaczka nie ma tutaj końca Prowadzisz ciągle żywot jakby wojennego gońca Od misji do misji, tak to wygląda Arystokracja jest wyżej dba o swego członka Śmiało mogę stwierdzić, że synem jestem pieśni światło z ciemności tylko Ty możesz nakreślić W Twoich myślach sporo złości, cóż sam ją przyciągasz Więcej wkładu w to co robisz to odpocznie Mojra Pustkę jak na razie wypełnia zielona torba, bo W dupie wszystkich troska to czemu nie spróbować tego co jest zakazane, ziom? Wdrapie się na szczyt żeby z góry kurwa spojrzeć Mogę później nawet spaść z niej, ale zrozum ze tam dotrę po to by z olimpu rozpalić se pochodnie Staram się być swych marzeń kuźnią Czasem może trochę czasu idzie na próżno Luźno luźno staram wmieszać się w tłum Ale nie jak Ci ludzie co obniżają górę w dół Jak zachce Ci się srać to wysrasz pół ? Trzeba zaopatrzyć się w papier czy cuś Cały szit załatwić w lawy krater, wciąż być idiotami sparzy dupsko wraz z kutasem Zupełnie błogi stan otacza mnie czasem Mój tworzący się świat jestem w nim aktorem mów mi Crowe Russell Wiara w moje afirmację jest po prostu piękna, szkatuła mózgu frenologia trochę odmienna Ale kto powiedział że musi być taka sama Jestem rezolutnym endemitem w zrozumieniu czytaj trudnym typem Unoszę się w gorę paruje ponad syf, nie ukrywam ze z atmosfera mam beef Bo skraplam się tam i spadam znów w mig Ale jestem napastnik niczym Larsson Henrik Po trupach do celu dewizą na dziś Jestem napastnik zrozum to, mów mi Larsson Henrik dziwko

You need to sign in for commenting.
No comments yet.