[1] Wbijam się na linie, jak zwykle mam rację w rozmowach Moja częstotliwość to jak wyjście latem na browar Nie próbuj dyskutować, schowaj wersy w pizdę Twoje argumenty są tam gdzie krzyżujesz x i y Ufam matematyce, tak jak rapsom z pasji Moją serię zwycięstw określa Fibonacci Bo nie chcę stracić szansy na progress I zabić się wiedząc, że wyżej nie dojdę Raperzy w Polsce mają blitzkrieg - to moda Od klepania po tyłkach odciski na dłoniach Brak im charyzmy, nie dość fejmu z ekranów A świeżość to kopiowanie trendów zza Oceanu? Świeżość - "jestem w kurwę świeży i znany Wpierdoliłem tubkę Colgate i sram Orbitkami" Zamilcz i przestań kurwa na hałas liczyć Bo jedyny jaki możesz dostać to minuta ciszy Ref Patrzę w górę i gram tu na stówę Wiem co mówię, jestem sobą Tego co czuje, nie opisze jedno słowo Zobacz jak sunę z podniesioną głową [2] Krew ziomów na nogach i butach, byle poszło na kolumny Ale droga po trupach prowadzi prosto do trumny Zamiast światła jak Edison, daję im worek zniczy Bo z tak sztywnym flow, niech grają koncert w kostnicy Nie jestem necro, syf jak to mnie mocno martwi Ale pierdolę tych, którzy są dla mnie martwi I nie mówię, że mam styl, i jestem super raperem Mówi to twój ziom, który wcześniej widział mnie na scenie Podziemie? Nieno, dzisiaj te trendy są martwe Chcę luzu jak Reno, legendy jak Kix ze Smarkiem Tłumu pod sceną, wpadnę, uszkodzę i podpalę I raz na zawsze skończę modę na rapowanie Bo mam w planie pchać dalej moje trafne wersy I wiarę, nie przestanę grać do usranej śmierci Tabun chujków na fałszywych falach mierzy postęp Truskul, niuskul, napierdalasz albo nie - proste!