Fawola - Definiowanie lyrics

Published

0 136 0

Fawola - Definiowanie lyrics

Zawsze staję na głowie, w moich planach nie jest winkiel I choć nie jestem b-boyem, na kolanach wygram bitwę Ukryty za rogiem jak gimbaza z mento-filtrem Gaszę wewnętrzny ogień, który spala moją iskrę Mam jebaną fobię, strach wielki jak Big Ben Że kwas noszony w sobie, zrobi ze mnie artystę Obecnie w stadzie owiec zwiecha na bycie wilkiem Pojebało się w głowie jakby krecha była w pytkę Wilk goni za liczydłem, a nie kurwa za zającem Lis zamienił się w bydlę i o siano ból ma ciągle Największy problem ma przez to biedny szarak Bo nie wie kto jest ziomblem, a przed kim ma spierdalać Słabi robią rap-zamach, coś jak Dżihad w Pradze Nie wiadomo o co kaman i do tego kamikaze Mocni gracze palą Jana gdy ktoś walczy ze stażem Bo jedyna słuszna sprawa to walka o swoją sprawę Ta gra traci na wadzę jak moja eks-kobieta Często widuję ją w barze; kiepska dieta Obie łączy jedna cecha - nie kuma ich zwykły swołocz Jedna robi się łatwiejsza, druga chleje nałogowo I to nie jest kurwa fajne, coraz mniej ludzi rozumie Na scenie można być under, lecąc zgrabnie ponad tłumem Bo na stówę zdartych gardeł, masz jedno, które krwawi Definicją wkurwień są choroby krtani; Kaczmarski Mam to głupcze, ten błysk w oczach Coś jak po wódce; git chłopak Gdy lecę na wkurwie, to syf ma pokaz I prędzej czy później i tak mnie pokochasz Cliffhanger! Złóż to w jedną całość Potem podziel na trójkąt - doskonałość Coś jak kawałek ciasta, za którym witasz Florencję - jest tak kurewsko dobry, że zatyka ci gębę Silentio! Stul japę gdy mówię Jak krzyczę zmów pacierz i chowaj łeb w kapturze I nie waż się drgnąć, ruszyć, wstrzymaj oddech Spierdolisz coś, Burek, mamy problem Nie po to zdzieram gardło, żeby lans miał wejście Ślepoto, sprzedaj zazdrość i patrz na backstage Hype na mieście? Smak na banknot? Skurwysynu, nie po to zdzieram gardło! Daj mi zasnąć bez myśli o rapie Nie, nie chcę łajzo! Nie chcę? Nie potrafię! Pierdolę papier, igła wskaże mi drogę przez piekło Jestem autotopografem; Memento Zależność to rak, nie zna słowa "litość" When I be on tha mic - ciach!; Raskolnikow I nie czuję winy, strach nie ma tu wjazdu Niebo to limit, a czas - jedyny łańcuch Skuty na szczycie swoich możliwości Daję nowe znaczenie, dla słowa "propsy" I jak kiedyś zdechnę, proszę pamiętaj, że Od początku do końca zdefiniowałem swoją śmierć!

You need to sign in for commenting.
No comments yet.