[Intro] O cóż chodzi, jest piękna pogoda I trzech wiernych przyjaciół dziś gra Trzej przyjaciele z boiska... [1-sza zwrotka: Muk] Nie mogę zasnąć, nie mogę zamknąć oczu Bo za ścianą trwają znowu rozmowy w toku Kłótnie, gwałty, bijatyki Dla mediów to kolejne statystyki Jesteśmy obojętni na przemoc, dopóki nas samych nie dotyczy Giną Polacy - smutek w stolicy Giną Irakijczycy - obojętnie, bo pod napięciem Myślimy sobie, co za szczęście To nie moje podwórko, gdzie matka zabija dziecko A ojciec sypia z córką, ta epidemia zezwierzęcenia W błyskawicznym tempie się rozprzestrzenia Po przestrzeniach sumienia, karmiona zmową milczenia i cichego przyzwolenia Prawdę przez to widać, a rzadziej słychać Dlatego mówimy jak jest, na polskich ulicach Jaki jest los dziecka mającego rodzica Ignoranta, narkomana, alkoholika Żywa istota upokarzana, wyzywana i bita Staje się po czasie dzika i się w sobie zamyka Ten kraj tonie w niemych krzykach Najmłodszych, bez przyszłości Zmienić to możemy tylko my, jako dorośli Zrozumienie potrzebuje wiedzy i mądrości By nie padło ofiarą negatywności [2-ga zwrotka: Kidd] Potrafię ubrać życie w takie słowa że będziesz, kurwa, tydzień wymiotował Gdy za ścianą tkwi przykładowy okaz Kogoś, kogo świat dawno dopadł Tylko popatrz - dwadzieścia jeden lat w miastach Tak narasta frustracja, ludzki okaz dorastania w blokach Izolacja od podstaw, wychowanie na pokaz Tu nie wchodzi w rachubę, tu masz szczęście jak ktokolwiek się tobą zajmuje Wciąż próbuję patrzeć ponad schodową klatkę Uciec od tego na zawszę, domek z gankiem na własne Jak na razie mam papier i wrażenie, że czas tracę Mówiąc do was jak w ścianę, gdybym mógł się cofnąć w czasie To nie zająłbym się rapem, spójrz dalej za ścianę Niektórzy żyją tylko po to, by napędzać się pokarmem Idealnie byłoby nie wchodzić głębiej w absoluty Dopóki nie nadasz egzystencji sensu na nowo I zwalczysz tą świadomość, że wszystko toczy się obok [3-cia zwrotka: Faczyński] Tuż obok za ścianą, ja Ograniczony bytu ramą, ja Słucham jak tak obłudnie Tak okrutnie, to tak powszechne że aż nudne, w miejskim gównie toczą się (toczą się) Następne odcinki serialu w patologiach kręcą się Z obsadą nie znającą dobra Ja wśród czterech ścian błagam o spokój Nie ma miłości wśród bloków, błogiej ciszy w żadnym lokum Nie jesteśmy tacy sami, stąd ściana między nami Bycie skurwysynami - jedyny wspólny mianownik Wybudowałbym mur, by choć trochę bardziej to rozdrobnić Nie oponuję, by imponować świata nienawidzę, chcę się schować