[Delekta] Mam luz co dzień ziomal, jakbym schudł 20 kilo Podczas gdy reszta spina się jak Testoviron Biedne kundle gryzą tylko, gdy są w stadzie Sam na sam przydałby mi się dunder Mówić z sensem nie są w stanie A my mamy bekę z tych chłopców Robimy sobie drwiny z nich jak Bisz Szkoda, to ich zaadoptuj Bo część górą nawijają, to są bajki A prawda tu jest niewiadoma, tak jak genitalia Tajki Jestem Mariusz i mam w dupie wszystko Nie podoba się mój rap, to niech mnie cisną I nie zacznę od teraz, tak jak większość robić disco Prędzej Korwin zrobi dziecko z feministką Ja robię to jak chcę, po swojemu, staroszkolnie A jak kiedyś przyjdzie pora, to to rzucę i pierdolnę Zdaję sobie sprawę, że tu nic nie spada z nieba Jak bym się choć odrobinę starał, pewnie bym rozjebał Nieraz braknie weny lub przychodzi ot, tak Bo to wyluzowany rap Mimo braków dobrych rad, starych spraw, stałych wad To wyluzowany rap [x2] [EsZet] Może nie mam flow, co w chuj miażdży osób Ale mam ten luz no i swój własny sposób Na to jak robić rap i się przy tym bawić tym Gdyby rymy mogły zabić, kurwa, zabiłbym Lecz nie mogą - to dalej jest zajawka na pętlach Z dobrymi mordami znów na ławkach przy skrętach Więc nie pierdol mi tu, która stawka jest lepsza To jest rap, nie biznes, dawaj majka i spieprzaj EsZet, pizgam wersy bez ciśnienia I szczerze wbijam w to, czy się fejm mi zmienia Piszesz że chujowo, kurwa, no to musisz kpić, stary Chujowo, ale zajebiście, jak Rick Barry Mam rozkminy, których może nie rozumieć byle leszcz I wcale nie uważam, że tu muszę stylem zjeść Bez wczuty, jakie rapy dziś wiodą tu prym A jeśli się wyjebię z bitu - no to chuj z tym To jest wyluzowany rap, z dawką stylu to gramy, brat Mimo tylu starych strat, mimo tylu stałych wad Od tylu dobrych lat, zostawiamy tu nasz ślad To jest wyluzowany rap, to jest wyluzowany rap [x2]