[Verse 1: Eripe] Daj mi chwilę ziomeczku, ja dopiero się rozkręcam Tych wersów konsekwencja to pewnie zawał serca Morderca, zabieram życie bądź na to gotowy Robię to dwiema liniami, jak test ciążowy I wybij sobie z głowy, że możesz być tutaj lepszy Już wczoraj miałem riposty na wszystkie twoje wersy Jestem jak słońce, w każdej chwili mogę tu pierdolnąć Ty boisz się na mnie spojrzeć, ale marzysz by mnie dotknąć Znowu te paradoksy, tutaj nic się nie zmienia Od zawsze niemi mieli najwięcej do powiedzenia Ja przyszedłem złamać schemat i będę się starać teraz Ze wszystkich sił, przecież nie mam nic do stracenia A tak wiele do zyskania, chcę zdobyć wasze serca Nie pytaj na chuj mi repspekt ludzi, których nie znam To budzi u mnie niesmak, ja łudzę się, że w tekstach Każdy znajdzie jakąś prawdę, choćby była bolesna [Verse 2: Penx] To jest o prostym gościu z bloków, co się ceni chyba dobrze A ci wykształceni wokół chcieliby mu zrobić pogrzeb Bo on dobrze wie, kiedy jakiś rywal dotrze Penx się ceni, się nie zmieni, tak już bywa owszem On tu dobrze jedzie, będą mieli pogrzeb śmiecie Chcesz tej śmierci, to weź se teraz pogrzeb w necie Melanż nieunikniony i o tym dobrze wiecie Zrobisz unik ziomek,bo on go poprze przecież Nie jeden umilkł pionek, Wy się po chuj drzecie będzie cicho Wyciągam tłumik, czują już woń prochów ciecie gotów Zabije czas,niech cały twój pokój zmiecie Mnie nie blokuj,chcesz, stań z boku I kurwa szerz pokój w świecie A inni niech się schowa lub odnowa pisze bracie Wypowiadam słowa,zobacz dla większości wiele znaczę rapu Jakość nowa, o czym mowa, innych nie powielę raczej Buja się wam przy tym głowa, no chyba, że w to nie gracie