Emil Blef - Oszuści lyrics

Published

0 156 0

Emil Blef - Oszuści lyrics

[Hook: Ten Typ Mes, Emil Blef, Ciech] Gdzie się podziali prawdziwi oszuści - hustlerzy To każdy z nich chciał sam przeżyć Gdzie oni poszli? Którędy naprawdę? Czy te żywe legendy nie są aby dziś martwe? [Zwrotka 1: Ten Typ Mes] Gdzie się podziali prawdziwi oszuści? Jeden z nich był koleżką, co to nie popuści Jego przeszłość, ach, jak on kąsał z klasą Mówiły: "Alfons z kasą", miał fason A skąd! Naprawdę nie śmierdział groszem Mówił: "Chcesz miłosierdzia? Proszę" Swoją miłość wwiercał w nie, poszedł Gracz - zamiast hajsu proste gadżety typu: Kluczyki do bety, bez bety To nie był dziany kretyn, znał każdy fetysz Gadki w stylu: "Comment tu t'appelles, sikso Kim chcesz, żebym był? Je m'appelle Mel Gibson" Miał je w małym palcu, raz amant z normą Przezorności, innym razem gwiazda p**no Przez to gościł w wielu domach - starty schyłek Pamiętam, chciał zerżnąć cnotkę w tyłek Mówił: "Będziesz miała ze mną krok do boga Jakby co, znam dobrego proktologa" Hmmm, jak skończył? Jak Mike Tyson czy R. Kelly Był oszustem, jakie miał szanse? Sam przelicz [Refren] [Zwrotka 2: Emil Blef] Znam oszusta, pewnie by mnie zbluzgał Za to przyczajony fantom, który mózg ma Mówi, że nie czyta, a widziałem kiedyś z łóżka Spadł mu przy mnie przedostatni tom Prousta Tak fałszował chłopak swój stan biegle On i przekręt - taki miał styl, zastygł jako cwaniak klasyk Nie nawalił kasy, sytuacje różne płodził Żeby tylko zyskać podziw, taki dziwny kumpel Zawsze na Marlboro pisał telefonu numer "Dostałem go od jednej bejbe", łatwo kłamał To był jego stały playback, a to amant Kolejny dramat - wyjebali go na studiach Przez następne pół dnia w jego jelitach odbywała się corrida Potem mówił: "Sam odszedłem, mam już pracę To zajawka, żeby zacząć jak prawdziwy facet" Lekko zmieniał akcent - "To po matce, jest Bułgarką" Kiedyś zapytany warknął, drzwiami trzasnął "Nie mogę ze starymi, wspólny język? Chyba nigdy" Uruchamia zdartą płytę Choć wiedziałem, jego stary to dla niego autorytet [Refren] [Zwrotka 3: Ten Typ Mes & Ciech] Co jest z nim? Spierdolił do Ontario hustler Który grał dużo lepiej niż Mario Basler Tylko w inną piłkę opowiedz o nim, Ciech Bo znasz odpowiedź najlepiej tutaj z nas trzech Na ulicach Mokotowa pchał mataks Miał większe jaja niż przeciętny cwaniak Zwykł mawiać: "Ej, żółtodziób W tym fachu być nieostrożnym, to jak spać w ogniu Wolisz Hotel Imperial czy Hotel Szara Cela? Dla siebie punkty zbierasz, to kwintesencja Bo jeśli żyjesz dla ulicy, możesz umrzeć dla ulicy Jeśli umrzesz dla ulicy, będziesz głupcem dla ulicy To pieprzona pętla, jeszcze na koncie trzy zera I kończę na marszałkowskiej, otwieram kebab" Radził: "Zawsze pierwszy atakuj - nóż w plecy wrogom Sąsiedzi to chuje, w tym roku już trzeci donos" Był dobry w tym, co robił i wyszedł na swoje Ale biznesmen to nie zawsze hustler jak Al Capone Powalił się za oszustwa podatkowe Był nad ziomy ziomem, podobno siedzi gdzieś teraz w Reichu [Refren] x2

You need to sign in for commenting.
No comments yet.