[Verse 1: Eldo] Witam, nie znajdziesz tu Doroty i jej cycków Podtekstów i gadżetów dla gimnazjalistów Mamy inny świat, lubimy inne rasy psów Pośród głupców dbamy o to, by nie stracić klasy Nigdy nie stanę się jak pudelek z torebki Jesteśmy jak wilki: podejdź - odejdziesz bez ręki Kolorowe mamy sny - nie sesje w magazynach Cel tej gry: po prostu być, śpiewać piosenki Łapiemy dźwięki, przedłużamy sobie młodość Robimy to, co chcemy, kibicuje nam wolność Oklaski dostajemy od gwiazd i księżyca I lśnimy na tej scenie nie przestając się zachwycać Tym, że mogę być, nie musieć, chcieć i spełniać Inspiracji bezmiar żyjąc w rap campusie Karmić się treścią marzeń gdzieś obok systemu Poza horyzontem sztucznych zdarzeń [Hook: Tomson; Cut: DJ Hubson] My nie chodzimy, nie pytamy jak żyć Tu bierna postawa nie wystarczy Nie bawi nas cały ten teatrzyk (Witam) Bo mocno swój los trzymamy w garści Choć czasem bije pięć, czasem karci To nigdy nie zobaczysz nas na tarczy (Witam) [Verse 2: Eldo] Czysta kartka na starcie, każdy ją dostał A zachować czystą duszę w gruncie nie każdy sprostał I myślę ilu ja zgubiłem, ile zła zrobiłem Swym pisaniem outsidera, który lubi stać w tyle Mądrzy się, jakby sam dusze miał z kryształu A traci trochę siebie z każdym krokiem pomału Za siebie, nie lubię bawić się w nostalgię, wspominać Zwalać na przeszłość jest ban*lnie: "Jej wina" Wcale się nie mylisz, myśląc: "Świat jest mój" Bo jest, chociaż ulotny jakby z chmur Coś uczynisz, budujesz exegi monumentum Rośnie do nieba, cegły ze słów, myśli zamiast cementu Witam ponownie w moim świecie, zapraszam Choćby przez zamknięte drzwi, widok przez judasza Wyłamane kraty, zimne łóżko, cela pusta Tacy jak my się nie mieszczą, zawsze wylatują z szuflad [Hook] [Verse 3: Eldo] Mam ten fart - żyć jak chcę. Wiem, że nie ja jeden go mam Zbieram wrażenia, ćpam dni jak narkoman Opuszczam mój syreni gród, by łapać doznania A on odpuszcza te czasem zbyt głośne rozstania Karawana południki zwiedza, wymierza Równoleżniki podróż stąd prosto do nieba Dziś zamykam oczy by odpocząć, bo gdy są otwarte To sny ozdabiają dni raz serio, raz żartem Przywykłem już, niezrozumienie to mój komfort Bo nigdy nie ulegnę tym myślowym dyskontom Zdejmij z półki wzór, wypełnij tabelki Potulnie jak słup soli stój, by nie wypaść z kolejki Nie znajdziesz tutaj zdolności kredytowej Może trochę słów, które zapadną Tobie w głowie Może trochę refleksji i niełatwych pytań Kilka trafnych metafor na bitach tłustych jak Grycan [Tekst - Rap Genius Polska]