[Zwrotka1] Cześć, czujesz mój oddech na plecach? Bo wiesz, tak sobie myślę, że pora uciekać Nie czekaj na mnie, tak jak ja na ciebie zawsze Przestań, no spieprzaj, odeszłaś, nie wrócisz Nie ważne, nie zasnę znów Nie zamknę ust, nie znajdę słów Nie patrze w przód i w tył nie patrze też Bo gdzieś tam widzę wciąż ciebie Na prawdę, jak mówisz mi że tak nie będzie już? Huk, rozbite szkło, krzyk, łzy i słabość Wzwyż wznosimy się i spadamy znów po radość Na dno, na stos dziś zaniósł bym cię tu Na wskroś wbity nóż plus pierdolona sól Ból, serio, mogę wytrzymać każdy Obili mi mordę kurwa, chcesz, możesz połamać mi gnaty Wszystko stracić w sekundę, to takie proste Nic poza tym, możesz umrzeć skoro zabrałaś mi życia cząstkę [Zwrotka2] Lece w dół, spadam na dno Pęd powietrza rozrywa mi płuca Ruszaj ze mną, podejdź śmiało Ostatni ślad, nie będę cię szukał Kurwa, nie miało tak być Mieli żyć długo i zawsze szczęśliwie Zamknij pysk, trochę za późno Nie chciałaś być ze mną to zginiesz przy mnie Zimne, zmarznięte palce Podajesz dłoń i mówisz, że kochasz Nagle chcę lecieć pod prąd Wrócić na dach tamtego wieżowca Zbaw mnie Cofnij ten czas, czasu tak wiele już zabrał nam w życiu Patrz, mimo spisanych praw Zawsze używam najbrudniejszych chwytów Minut nie cofnę nie zatrzymam chwili Nie wiem co będzie za te kilka sekund Patrze ci w oczy, pamiętam - zielone I czemu to kurwa tylko kilka metrów? Nie mów już nic Daj wykrzyczeć to co leżało mi zawsze na sercu Nie dałaś żyć, zabrałaś życie Sprawiłaś że uczuć nie trzymam na wierzchu Przeczuć nie miałaś tych złych Nic nie mówiłaś, trzymałaś to w sobie Przechód, przyjaźń, miłość to mit Co mi zostało, musiałaś być wrogiem? Tonę dziś, toniesz ze mną, coraz zimniej Powietrza haustu nie ma już czasu Teraz zamilknę powiem ci jutro to wszystko z zaświatów