Eigus - Fantastycznie lyrics

Published

0 148 0

Eigus - Fantastycznie lyrics

[Zwrotka 1] Zadurzenia - jeśli mam w to popaść To jak do jednego majka z Alison Mosshart Ej, farewell my black black vibe Bo hel już tylko został Ciężkie oddechy jak po sześciopakach Brakuje Vadera - to luka na złączach Twory to chyba hermetyczna farsa Buntownik bez twarzy zostanie na 4Chan Zbieram fantazje na takiej przewózce Że w dłoni to fanta i fantę se sączę Spotykam Lema, z grobu uwierzył Że wenę mi porwie jak sody mej dotknie Ładne rzeczy mimo, że jak na wybiegu Widzę Cię oczami wyobraźni, szczegół Żadnej przerwy i na pewno nie budź Skoro świadomie się nauczyłem sen czuć Czuję coś do niej, to luz aktualnie Może po prostu Ci powiem dosadnie Pierdolę wiedźmy, czy IN bardziej Pytam: "What's up?" - Ona sapie, że Andrzej Typy sobie myślą: "Co ja punche?", właśnie Do umysłu wrażę kilka wrażeń, miazgę Założę im językowy kastet, kastę Która niweluje to co przaśne, kwaśne Wróg u bram nawet nie pilnuje jej Mój pierdolony snajper z okien - Gates Nawet na widowni mogę wygrać mecz Scarlett obok, kiss cam yeah Nocne marki, kurwo, to jest moja grupa Wbijamy o zmroku w najlepszych ciuchach Nawet Rewiński do nas macha - taki rozmach, kurwa! [Refren] Dziś bez barier mam wyobraźnię Za ignorancję, mój problem gaśnie i [2x] I mimo wszystko, choćby skończyło się maks krytycznie Jak wjeżdża mi kolejny przypał - kurwa, fantastycznie! [Zwrotka 2] Z miasta rodzinnego znają happysad i mnie A lecę na hotele jak Keith Ape Póki mnie nie było, było nudno, nie? (Tak wiem, wiem, wiem, wiem, ej...) Daję Ci pole do popisu w tym oświadczeniu Że godzisz się na eutanazję własnych genów A Ty, pojebie zajarany, brak orientu Bo ludzie to Cię zagłuszyli ofensywą szeptów Teraz się wyrobiłem, ocean nie szczędzi fal Mimo, że chodzę zajarany; Famme fatale Białe zło i czarne dobro - tak to ja Wszyscy będą w moim cieniu jak kino noire Moje przygody nieliniowe; Rockstar Chyba dlatego tyle piachu na oczach To nie do końca chyba wolna wola Dlatego czuję się tu jak w sandboxach Streszczam się znów, chyba taka już przypadłość lektur Jak mam się czuć odkąd lewituję na tle reguł? Moje korzenie - klasyk, to Ci mówię po raz n-ty Drzewa genealogiczne - wasze spróchniałe zastępy Cały nasz gatunek to tylko strata Jebane gimbusy ogarną snapchat Samozapomnienie, ludzka rasa Chciałem być naprawdę, a tu kurwa Nibylandia Wciąż etap za etapem, ja liczyłem na etos Jak wszystko jebnie, to tak obiektywnie Ile będą warte te listy UNESCO? [Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.