Daniel MORO - Turbulencje lyrics

Published

0 131 0

Daniel MORO - Turbulencje lyrics

[Zwrotka 1: Rogal DDL] Abrakadabra, wjeżdżam na bit, znam zaklęcie Temat rozjebany będzie jak dziwka po weekendzie Czujesz ostre turbulencje, z prostytutką jarasz cracka Ona przy tym sie w chuj składa, potem lata na czworaka To jest napad DDL, ten rap kurwa cię zmęczy Jak tygodniowe sztosy, nie ma złota z końcem tęczy Coś cię boli, coś cię dreczy, w życiu masz wieczny problem To chuj ci na plombe, zamknij kurwa już morde Lucyfer kopytami daje przytup, potem wokal Wszystko miało być cacy, a jest kurwa na opak Szukasz wsparcia w tych zwrotach? To kurwa jesteś w błędzie Bo sam kurwa pędzę po życiowym zakręcie Czuję turbulencje jak ty składam te klocki Przesuwając razem z nimi granice patologii Dzieciak weź odpocznij dragi temperują myśli Zostaw w chuj ten śmietnik, niech innemu się to przyśni [Refren] Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr [Zwrotka 2: Maz-Faz] Dragi, alkomaty, tanie szmaty, życie w raty Zabawy, balety, codzienne resety Z wybryków kiepy, brak perspektyw, mętlik w bani od hery Los się przeciwstawił, obojętny był mu każdy Co jest? paranoje w głowie, coraz bardziej zryty czosnek W drugą strone poszedł, bo pomyślał, że to dobre Boże, miej go teraz w swojej opiece Nerwy, turbulencje, które miały wtedy miejsce Nie czekał w kolejce, zapierdolił się w najlepsze Kiedy go znaleźli leżał martwy na półpiętrze Zgon, ziom bądź świadomy, są w życiu perypetie ....(turbulencje), piana spływa mu po gębie Dreszcze to początek, mocne zejście, w myślach koniec Latał jak bombowiec, napoleon wybuchowiec Finał czarny worek, płacz rodziny, znicz, grobowiec Ile wyćpać możesz? człowiek, sam sobie odpowiedz [Refren] Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr [Zwrotka 3: Daniel MORO] Albo mefa albo koko, zapierdala w nos co weekend Oczy spite, bania zryta, śmiało wali ściechy syte Ale co tam, nic nie szkodzi, przecież mu to mocy daje Gdzieś po nocy wystrzelony szuka mocnych wrażeń stale Prostytutki, kurwy z dzielni, mało ważne, wszystko jedno Walą ścierwo, lubią hardcore, dogadają się na pewno To jak piekło, taniec z diabłem i od zmierzchu aż do ranka Oczy kurwa wyjebane, od ruchania sina szparka Suche usta, pogryzione i na skórze ostre dreszcze Lot wysoki ma jebnięcie i wpadają w turbulencje Jak zaklęcie w wbitej fazie, czują mocne pierdolnięcie Nie obejdzie się bez zejścia, mało ważne, jakoś przejdzie Gadki szmatki, tiki riki, raz po razie i na zmiane Raz do lewej, raz do prawej, aż zajebią się na amen Columbiano, whisky, cola Mixy, piksy, cracki, hera Stan euforii, podniecenia Sponiewiera bez wątpienia [Refren] Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr Turbulencje trr trr turbulencje trrrr [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.