Czarny HIFI - Instynkty lyrics

Published

0 218 0

Czarny HIFI - Instynkty lyrics

[Zwrotka 1: Boxi] Oślepia sztuczne słońce Cię, nakręca strach, napędza tak Ustami łapiesz życie w dłoni, nić przerwana, słony smak Nowy świat w bólu, gdy przychodzisz nagi, pomyśl sam Nie znasz prawd, dat, ani króli świata, cofnij czas Instynkt, stoisz tu, dziesięć metrów pasów jest Na chuj biec, mandat chcieć, to czerwone - badasz je Alarm ten w twojej czaszce, głos ci mówi - wahasz się Nagle dźwięk, ryk silnika, tu przeleciał pa**at 5 Instynkt - kiedy na krawędzi życia pęka lód Strzela tu, pod stopami gruntu nie masz teraz już W rękach chłód, w nogach chłód, serce napierdala full Jest tam twój kumpel już, daje rękę, żyjesz znów To instynkt jak padasz na glebę, po ciosie w bani szum Ty składasz piksele w ten obraz, chcesz podnieść się zanim gnój Na barach tych będzie trenera tu nosił te pasy, wiesz Ty zaraz on zejdzie na noszach, Ty czujesz - to instynkt jest [Zwrotka 2: Onar] Póki mam marzenia to żyję, łapię emocje łapczywie jak tlen Jakbym miał klaustrofobię i się zamknął w windzie Jak ryba na brzegu, gdy staw wyschnie To się wcale nie musi skończyć dobrze, nie jesteśmy w kinie Mówisz popcorn jest za słony, weź spróbuj moich łez Jestem coraz dalej, więc mam coraz twardszy grzbiet Oczy coraz więcej widzą, dłonie coraz więcej piszą Coś mnie pcha w miejsce, w którym już byłem i mogę przysiąc Na moją miłość do tej gry, a wokół wiele imitacji Weź lepiej zamknij pysk, od rapu nie ma wakacji Chcesz wejść i wyjść, kiedy tylko coś Cię trapi A muszę biec i iść, bo jestem coraz starszy Moja droga jest kręta, byłem pierwszy i ostatni Spotkałem złodzei marzeń i ostatniej szansy Deptali młodzieńczą naiwność w wypastowanych butach Ale instynkt przywiódł mnie właśnie tutaj [Zwrotka 3: Pyskaty] Czuje chłód, ma dosyć W nozdrzach smród wyczuwalny jak dotyk Jej przyjaciel strach tańczy tu jak pan nocy Z adrenaliną w żyłach czuje moc, narkotyk Instynkt radził jej zastąpić chłód truchtem W witrynach szuka wskazówek, znajdując chłód luster Azyl za rogiem zamienia się w znów w pustkę On szepcze, że to taniec śmierci, tłuste? Przyspiesza kroku, znów jest w szoku, już myśli giną w natłoku słów Krzyczy by dał spokój, już w boku nosi krew wokół ust Biegnie do bloku, tuż ktoś tu stoi na rogu spójrz Nie słychać kroków już, to twój puls, anioł stróż Myślała, że to koniec, symfonię grają o beton łzy Myślała, że to po niej, jej dłonie całe się lepią w krwi Myślała, że to do niej, kiedy śmierć adresowała listy Chłód, ból, strach, walka, instynkt [Tekst - Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.