Chada - Fundament lyrics

Published

0 97 0

Chada - Fundament lyrics

[Zwrotka 1: Chada] Chwytam notes i ołówek jak kobietę za rękę Piszę wersy, takie chwile są dla mnie fundamentem Idę ulicami życia, air maxy mam na nogach Ciągle stoję za sterami, nie zamierzam wiosłować Moje słowa płyną z serca, nie dziwi cię to ziomuś Doskonale znam te miejsca ze zbrojonego betonu W domu nie miałem luksusu, wiem jak tu żyją biedni Mogę znowu iść coś ukraść, by sobie to zapewnić Szczęście czai się za rogiem, nie będę dłużej czekał Człowiek zmienia swoje zdanie, zdanie zmienia człowieka Moja prawda jest tu ze mną, posłuchaj przyjacielu To nie cel jest ważny w życiu, tylko droga do celu Życie zgniata mnie jak puszkę i rzuca ciemny cień Czeka przerwa mnie w rozgrywkach #NBA Zawsze można coś naprawić, zrozumiałem to z wiekiem Mój fundament jest stabilny, już nie idę jak ślepiec [Scratche] [Zwrotka 2: Biak] Za dzieciaka krąg najbliższych, nikt więcej Bezwiednie chłoniesz słowa, bez względu na intencje Nie omylni w twoim przekonaniu, czujesz się bezpiecznie Bo wiesz, że dla ciebie w twoim domu nikt źle nie chce To niby jasne nim zacząłem szerzej patrzeć I sam rozumieć najpierw, przyglądałem się matce Skąd ta siła w niej, bez względu na sytuacje Fenomen - przykład, od wtedy na zawsze Po ojcu mam też kilka cech i przynajmniej Wiem, że są złe, przez to nie dostanie więcej niż ten wers Przez to nie potrafię często przebić się przez lęk I sam niszczę wszystko by nie stracić kiedy pięknie jest Świat się nie zatrzyma kiedy kilka pęknie serc Goje rany, w miarę spoko, oby i u ciebie też Mam co mi dałaś, ale muszę dalej lecieć Podziękowania wszystkim dzięki którym kim jestem, wiem [Scratche] [Zwrotka 3: Młody] Od dzieciaka mama mi wpajała "Musisz się uczyć" Myśląc o wygranej, to nie kraj dla głupich ludzi Nie zaglądam w politykę, gdzie rozsądek się zagubił Na siebie i na bliskich liczę, razem przenosimy góry Mam charakter, nie zgnieciesz go w imadle Dziś podejmuje walkę, żebym nie został na ławce Swoje życie mam w rękach, nie raz to życie da w mordę Wciąż rodzice powtarzali, synu, słuchaj, będzie dobrze Choć bywało nie najlepiej, w domu zapach znałem każdy Kiedy tlen się ulatniał, wtedy usychały kwiaty Kiedyś chciałem opuścić ten syf, uciec gdziekolwiek Przez krew, pot i łzy dziś to ja wznoszę Victorię Dawno temu zacisnąłem pięści, stoję za gardą Za plecami moi ludzie depczą białe prześcieradło Mam czerwoną krew, nie wszystkie zęby w szczęce Dzięki wszystkim dzięki którym jestem kimś więcej [Tekst - Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.