Buczer - Nie Boję Się Śmierci lyrics

Published

0 96 0

Buczer - Nie Boję Się Śmierci lyrics

[Refren] Nie boję się śmierci, a boję się życia x2 Strach paraliżuje każdy nerw, gdy wstaje świt i muszę przywitać kolejny dzień [Zwrotka 1: Brożas] Nie boję się śmierci, boję się życia, czasem mam taki strzał Myślę, że śmierć niesie ukojenie, warunek odebrać je sobie sam To nie plan, zwijam gram, zmieniam pułap Wbijam na inne tory, zwalniam jak screw-up Od czasu do czasu dochodzą do głosu czarne scenariusze Mam już szczerze dość, życie daje w kość Przerwać czarną serię muszę Zacianąć zęby, wziąć krzyż na barki Spisany na straty, gotów do nierównej walki Na każdym rogu może czekać przykra niespodzianka Życie to lawina nieszczęść, nie chce pójść jak z płatka Upadki i wzloty, problemy z brakiem floty Piętrzące się kłopoty, wybuchnę jak trotyl Narasta ciścienie, czuję ucisk pulsującej skroni Życie mnie przeraża, chcę wyrwać się z tej agonii Czas mnie goni, brak mi siły na walkę ze światem Twardo idę przed siebie, po zysk albo po stratę [Zwrotka 2: Buczer] Nie boję się śmierci, bo umieram każdego dnia Ale tak bardzo boję się życia, bo życie to gra w której nie starcza fart Powiedz sam mądralo, jak byś się w tym odnalazł Długi, debery, grożąca mi kara To wszystko na raz spać nie pozwala Łykam xanax, biorę hydro i zapijam wódką Sen nie nadchodzi szybko, a jak spływa to na krótko Znów jestem sam, obłęd, nie wiem kurwa co mam robić Czasem przeklinam przewrotny los, który pozwolił mi się narodzić Samotność, pustka, uczucia które rozrywają serce Strach, który każdego dnia zaciska swoje kleszcze Lecz się nie poddam, bo dla mnie strach to motywacja Kiedy go czuję to czuję, że żyję To Ty decydujesz czy motywuje, czy paraliżuje Mam poczucie misji, bo przecież po coś kurwa tu jestem Cały ten bezsens muszę ogarnąć, nie oddam życia za bezcen Choć mam pretensje do świata i ludzi za cały syf, jaki przeżyłem Muszę udźwignąć ten krzyż Nikt nie powiedział, że życie jest sprawiedliwe [Refren] x2 [Zwrotka 3: Zawik] Spluwasz na chodnik śliną z krwią, kolejny piątek W chuj byś spakował to flow, przez które dostajesz w mordę Drżącą ręką zcierasz pot ze skroni Ale jak kot nie dajesz się im stąd przegonić Wyzwanie to kolejne dziesięć minut teraz A nie kurwa życie rapera, się sponiewierasz Pierwsza linia frontu, tam idą matki Które za osiemćset złotych żywią dzieci, więc się zamknij Twoje traumy to kiepski żart przy tym Ile trupów dziennie pada w Syrii na ulicy A Ty nie masz za co rwać b**hes i w wkurwia Cię kac Przy czym liczysz na hajs, gdzie Twoje kwity? I coraz częściej słyszysz "Zawik, ogarnij się" Nie potrzebujesz, by ktoś mówił Ci jak masz żyć, co nie? Nie mam powodów, żeby bać się śmierci Mam powód, żeby w życie walić z pięści, jako pierwszy [Zwrotka 4: Zelo] Słońca nie widać, końca nie widać Sinusoida, aby nie pogubić się w tym labiryncie Idź i nawijaj, takie jest życie, niczyja wina Wszyscy chcieliby mieć tu Wonderful Life jak T.I Nawet zły pijar nie sprawia, że mijam się z powołaniem Boję się tej konsekwencji, ale cholera teraz przecież nie przestanę W głowie kłębi się myśli natłok Dobrzy ludzie nigdy nie idą na dno Podobno na końcu tunelu jest światło Każdy nowy dzień znowu daje w kość Sprawy dzieją się znowu jak na złość Kiedyś to skończy się, krew przestanie sączyć się, wtedy Bóg osądzi mnie Ale póki co, będę robić to x2 Tak już musi być [Refren] x2 [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.