Bonifacy - Podaj dalej lyrics

Published

0 136 0

Bonifacy - Podaj dalej lyrics

[Verse 1] Nie wybiera się rodziny ani talentu Musiałem przyjąć to co rzucił mi los bez prawa weta Dostałem życie, które często nie ma sensu Które łamie mnie w pół i łamie prawa człowieka Teraz spójrz w oczy najlepszego przyjaciela I nie obwinię Cię, jeżeli spojrzysz w lustro Zrozumiem, jeżeli niczego tam nie dostrzegasz I pojmę, jeśli mimo odbicia jest tam pusto Biłem się z myślami zbyt często sam Więc znam rozdrapywanie ran zanim skrzepną A żadne z nas, wiem to, nie wróci na start na pewno Dlatego ja biegnąc zmierzam tam z energią jak Dawid na starcie z Goliatem wspomnień Teraz przedzieram się przez kierat w labiryncie zmian Na lektyce niesionej przez Jupitera Więc poznaj moją muzykę, bo muzyka to ja [Chorus] Dziś daję to wam, ten album to pewne To trzeci LP, więc zróbcie mi miejsce Ty podnieś ręce i wczuj się w ten refren Wyrzuć łapy w powietrze Dziś daję to wam, ten album to pewne To trzeci LP, więc zróbcie mi miejsce Ty podnieś ręce i wczuj się w ten refren Podaj dalej tę energię! [Verse 2] Beka, gdy widzę komentarze: Ty on ma chyba dałna Zrobił bit na butelkach, przebrał się za Timbalanda Kurwy, hipokryci, zaściankowe umysły: Popek robi gorsze gówno, a jaracie się wszyscy Przykre i żenujące jak cały polski grajdoł: To złe, to gorsze, a chujowe tamto Krzyczy na całe gardło taki obiekt braw Zna facepalm, ma fejsa a nie spojrzy sobie w twarz Czytam posty ekspertów, oni wiedzą, co ważne Potem siadają i klepią bity na kserokopiarce Serio, poważnie? Taki mówi, że w wenie tonie A klakierzy na forach już mają spuchnięte dłonie Każdy brzmi identycznie, absurd jak u Barei Aż chciałoby się mieć te alternatywy cztery I żeby było śmieszniej, kiedy patrzę na tych typów Marzę o tym by znaleźli ogarniętych zmienników [Chorus] [Verse 3] Mam energię wymaganą do zimnej fuzji Gdy słyszę, że kolejny mój bit wyjdzie tłusty Wykorzeniłbym z rapu wszystkie bluzgi Gdyby świat co dzień nie kminił czym mnie wkurwić Raperzy – wasze poglądy to tylko słowa Jesteście zmienni, to wasza kobieca strona Skoro rap to coś więcej niż to picie, jaranko To pokażcie słuchaczom, że coś nosicie pod czapką Mam priorytety jak niestety niewielu z was Bo jeśli nie ma żadnych zasad, zostaje kwas Czego to nie przeżyłeś, Panie raperze z podwórka Wiesz o życiu tyle, co co drugi taksówkarz To sprawa smutna, kiedy na to spojrzeć z bliska: Pancze i poglądy wykopane spod klepiska I gdybym miał tu wydać jakąś receptę: Bez sensu... lepiej wczuj się w ten refren! [Chorus]...

You need to sign in for commenting.
No comments yet.