BobAir - Zatrutych uczuć woń lyrics

Published

0 112 0

BobAir - Zatrutych uczuć woń lyrics

[Zwrotka 1] Była piękna, młoda, lat około dwadzieścia Mimo to na psychice rysy po przejściach Los nie rozpieszcza jej, od dziecka mniej niż więcej szczęścia Tato od odejścia nie zajmuje w życiu córki miejsca Wychowała ją mama bez serca, żyła sama Przeżywała swój prywatny dramat W czterech ścianach małego mieszkania W którym całe życie w niedosycie - Basia Jej mama Ania, uskuteczniała libacje alkoholowe Latem nie ma na wakacje, zimą co włożyć na głowę Taki obraz, młoda dama pamięta z dzieciństwa Ale dobra dziś już ambicja trochę wyższa Urodą obdarzona południową - śliczna Czarne włosy, oczy, ciemna cera, potrafiła zauroczyć Niejednego hustlera, poczucie własnej wartości miała Chciała milionera, jeszcze nie teraz dociera do niej że dorosła, swój los w rękach swych otwiera nowy rozdział Wciąż pamięta bezsenne noce, w które płakała Z braku tej miłości, której nigdy nie zaznała Ojca nie znała, jedyne co słyszała o nim To to, że sukces goni, to że ma nową rodzinę Młodszą żonę, syna, dobrze ustawioną firmę A przy niej nie było nikogo, kto by mógł jej podarować czasem Dobre słowo, chciała mieć kogoś, kto by dał jej trochę ciepła No bo w domu go nie miała i najchętniej by uciekła Ma dosyć takiego życia i tego całego piekła Dlatego przyrzekła sobie, że w trosce o własną osobę Obierze inną drogę, gdzieś wyjedzie na zarobek Skończy dobrą szkołę i ogarnie się ogólnie Dzisiaj jest na stażu w biurze i mieszka na wspólnej [Refren] Nawet gdy jesteś pewien, że wszystko jest okej Los może być dla ciebie przewrotny z dnia na dzień Więc uważaj na siebie, na hajs nie rzucaj się Bo tak naprawdę nie wiesz, co jutro spotka cię [Zwrotka 2] Stefan biznesmen, po czterdziestce, coś w ten deseń W klubie biznesmenów on prezesem, czarnym Mesiem Wjazd pod knajpę, essel, przystawki, szampan Homary, kawiory, deser, dzisiaj w dresie Choć na co dzień elegancik; neseser, garniak, ogarniasz to, kancik Los przyfarcił, miał to co chciał, to nie żarty Miał to auto żrą mu karty Sobotnia noc, ten klub 96, gdzie koks na szkle Sześciu głów stów kolumbijskiej mgle Cały zasypany, w tle jakieś panny dwie wiją się na rurach Dwa stoliki dalej nieśmiałe spojrzenie śle maniura Zgadnij która. Ta sama, o której była mowa w pierwszej zwrocie, akurat Za moment kelner podał jej butelkę szampana Wskazując na Stefana, powiedział "od tego pana" I tak patrzyli na siebie przez chwilę, Stefan i ona Po chwili już tańczyli ze sobą w ramionach Nieśmiało się uśmiechała, pomyślała, że to szansa Poznać jakiegoś bogatego fajansa To był początek romansu, mijały dni, miesiące Płynęły łzy, ale częściej były to pieniądze Dzikie żądze, pruderia, kupowane za banknot Jeszcze trochę młoda jest, ale lubi na bank to Wyższe sfery, bankiety, kolacje Prezenty, bajery, gadżety i restauracje Dzisiaj ma to wszystko, odwróciła się jej karta Snobów towarzystwo, cieszyła się, że ma farta Wszystko fajnie, ale przyjrzyj się temu pod lupą Na to czego nie miała w życiu, dziś zarabiała dupą Romans nabierał tempa, uśmiechnięta, trzymała go w objęciach Wniebowzięta, kochała bo, Stefan sobie mało Basi kupował na raty A po jakimś czasie wyznał jej, że jest żonaty Pogodziła się z tym, chociaż trochę płakała, a może trochę szukała w nim Ojca, którego nie miała i chciała być z nim do końca swych dni Choć wiedziała, że to nigdy nie uda się im I kiedy tak leżeli w łóżku, po brutalnym seksie Opowiadali sobie nawzajem o sobie coś więcej Słuchaj uważnie tego co ci teraz mówię Okazało się, że kochaś Stefan urodził się również Tam skąd Basia zmyła się jakoś pół roku temu I nagle słona łza zakręciła się w oku jemu Ona z trochę niepewną miną słuchała uważnie Bo nie wiedziała, czy jej kochanek mówi poważnie Zbladła i zamilkli oboje na moment Dwadzieścia lat temu Stefan zostawił córkę i żonę [Refren] [Zwrotka 3] Kazirodczy romans trochę jej na sercu ciążył W dodatku się okazało, że jest w ciąży Stefan po zawale trafił do szpitala Po tym jak mu córka powiedziała, że jej formę zalał Omal nie oszalał i chciał to zakończyć Ona go kochała, póki śmierć ich nie rozłączy Chora miłość. Gdzie tu rozwiązania szukać? Ojciec własnej córce zrobił własnego wnuka (Ja pierdolę) Zaczął jej unikać, w końcu zmienił adres - zniknął Z córki życia kurwa jej cudowny sen prysnął Cham zostawił ją w życiu po raz drugi Dzieciak i tak by nie wiedział jak ma do niego mówić Tatuś, może dziadek, a może Pan W tej historii nie każdy za swój los jest winien sobie sam Morał tego taki, że na życia oceanie łatwo jest wypaść za burtę I popłynąć na dno same [Refren] [Tekst - Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.