BobAir - Samotny Autostopowicz lyrics

Published

0 81 0

BobAir - Samotny Autostopowicz lyrics

[Zwrotka 1] Stoję na poboczu, oczekuję na okazję Oczy me niepoczytalne, ale czy to ważne? W moim marazmie nie liczę już na nic Jedyne co może pomóc - znowu kogoś zabić Ktoś jest pechowcem, bo pod prochowcem Paralizatory i wielostrzałowce Łapię stopa, łapię skurcz w stopę Bez psychotropów, ja zaraz się roztopię Tobie tu, argh! Wrzeszczę w środku Ale powierzchownie jakby wszystko w porządku Macham ręką i wyciągam kciuk Fura na godzinę, nie dziwię się - mały ruch Warkot, nadzieja się rozpierzcha Bo zaczyna siąpić i powoli zmierzcha Nagle czuję, że panuję nad światem A półmrok tnie para bladych świateł, ej [Refren] Kto, kto, kto podwiezie samotnego autostopowicza? Macham ręką, macham śmiercią, a może się zatrzymasz? Kto podwiezie samotnego autostopowicza? Macham ręką, macham śmiercią, to też skręca kierownica [Zwrotka 2] Grafitowy jeep sunie z wolna, stop Oni mają trip gra trap łapię trop Auto staje parę metrów dalej Parametry zbrodni w głowie dojrzały mi Widzę drzwi, czuję podniecenie Kiedy w końcu się osunę na siedzenie nie wiem Opuszcza się szyba, ale nie, to nieprawda To topowy raper, z którym chciałem nagrać Jestem w środku, ruszamy z chrzęstem Perwersyjnie pewny siebie, no bo taki jestem Gadka szmatka: złota płyta, koncert Chłopaczyny grają support, proste konkret Planuję strzał, myśli mam krzywe Z tyłu beznamiętnie gapię się w szybę Sekund ułamki, zaczynam się wiercić Mam dwie klamki, otwieram wrota... śmierci [Refren] [Zwrotka 3] Teraz ja za frajera, frajerom nie dałem szans Dopiero nabieram powera raperom Krew na prochowcu - znak hiphopowców Nienawidzę alkoholu i nie palę towcu Nie byłem na OLISie, na opisie nie mam: "koncert" Na legalu mi się nie udało, ale szponcę Znów na dzień dobry mówię do widzenia Moim dwóm bladosinym kumplom z tylnego siedzenia Zmieniam stację, wchodzi ten sampel W głowie znowu pisk, to straszne Wtem, jakoś mi to smutno pojąć Piękne dziewczę macha smukłą dłonią Staję, po tym jakby mnie olśniło Idealna za szybą licealna miłość Zadeptała me zaloty, za to zabiorę ją tam Gdzie złe dziewczynki na zawsze idą spać Wsiada, dmuchnęła biedna, zmoknięta Suka taka z ogólniaka mnie nie pamięta Wyśmiała moje listy i wiersze - potwarz Wtedy powiedziała: "Weź się w końcu odwal!" Dobra, teraz ta mordęga się zmieni przy-sięgam Sięgam do kieszeni, jeszcze zrobimy postój tam za rondem Nie dałaś się popieścić, to ja Cię popieszczę... prądem [Refren] [Tekst - Rap Genius Polska]

You need to sign in for commenting.
No comments yet.