Kurtyna tu nie opada, stale układam zawziecie Rap dla ulic taki ze widz, za nic sie nie rozejdzie Poezja na podkładach, tym władam włanczam napiecie Wciaz nad wami nocami, celownik na firmamecie Wiec poczuj pierdolniecie, nigdy ciecie moze igrek Na oponencie, nie przejdzie zamkniecie tego w wykres Uwielbiam to zajecie, mam zaciecie oraz ikre Plus sposób na przejecie, przegiecie wjebane w linie Układane nagminnie, wpłatane płynnie w melodie Zwinnie wypowiadane, splatane w tresci swobodnie Rap plyty rozkurwiane, rozgniatane sa dosłownie Bo mam w głowie rapowa, atomowa elektrownie I wszystko to co zrobie, w kazdym słowie ma zawarte Siły promieniowania, i zmiatania nie odparte Mam zdolnosci pisania, bez skreslania to nie żartem Zgniatania certyfikat, wala mi sie w plikach kartek