To już piąty raz, kiedy zachodzę w głowę, czym jeszcze jest w stanie zaskoczyć mnie poznański raper kryjący się za pseudonimem Słoń. Z każdym kolejnym albumem zdaję sobie sprawę, że granice zdrowego rozsądku i dobrego smaku zostały przesunięte za daleko. Przeciętny słuchacz rapu z pewnością również zastanawia się, co tak naprawdę Słoń może mieć w głowie (co akurat nie jest dziwne) i kto normalny mógłby tego słuchać czerpiąc przy tym jakiekolwiek korzyści. Jak to mawiają - jest popyt, jest podaż, także czas na kolejne solo Wojtka, wydane tym razem nakładem własnej wytwórni - Brain Dead Familia Słoń to zdecydowanie prekursor horrorcore'u w Polsce i nie ma co ukrywać, że wiedzie w tym gatunku prym w naszym kraju. Nikt nie potrafi rzucić tak błyskotliwych linijek jak on, będących przy tym zazwyczaj niesmacznymi i obrzydliwymi, lecz niekiedy również żartobliwe ubranymi zgodnie pod płaszczykiem fikcji literackiej o której to dosadnie przypomina nam w otwierającej album „Mitsukurinie”. Poznaniak nieustannie korzysta ze swojego najmocniejszego oręża w postaci niekonwencjonalnych metafor czy też odniesień do mitologii, wierzeń czy chociażby sztuki. Warty podkreślenia jest fakt, że Słoń ma świadomość, iż jego muzyka w pewien sposób wpływa na ludzi, którzy jej słuchają, jednak otwarcie pokazuje, że tak naprawdę ma to gdzieś ponieważ nie robi niczego pod publiczkę i dla poklasku mas, a jedynie dla swojej satysfakcji. Numery „Headbanger”, „#negatywnyrap” czy „THX” są tego najlepszym przykładem. Nie obyło się również bez storytellingów, które chyba najdobitniej oddają twórczość Słonia. Brutalne opisy na pozór błaho rozpoczynających się historii, w których próżno doczekiwać się happy endu. Nie jestem przekonany czy „Dzieci Dagona” bądź „Fashion Week” będą w stanie powtórzyć sukces „Love Forever” czy „Ania”, ale i tak są to jedne z najmocniejszych pozycji na BDF. Single promujące album obroniły się same. „#negatywnyrap” oraz „Martwy” co prawda nie są przepełnione agresją, ale co mnie cieszy, są ukłonem w bardziej techniczną stronę Wojtka Podobnie jak to było w przypadku „DII” Słoń postanowił pozwolić wykazać się kolegom z branży. Tym razem postawił na gości, którzy na takiej współpracy jedynie mogli skorzystać, mówiąc wprost, na takich, którzy mają nieporównywalnie mniejszy fejm od gospodarza. Kto wykorzystał swoją szansę? W pierwszym szeregu postawić można z pewnością Guziora, Penxa oraz Oxona. Pierwsza dwójka w numerze „Sirocco” udowodniła, że polskie podziemie ma się dobrze. Mnóstwo błyskotliwych linijek (przy czym pomysł na zwrotkę reprezentanta Patokalipsy to istne mistrzostwo), nienaganna technika składania wersów. Bez wątpienia można powiedzieć, że za kilka lat ci panowie będą dowodzić rapową sceną. We wspomnianym numerze usłyszeć możemy również Dejana oraz HZD, jednak o ile zwrotka kieleckiego rapera jest jeszcze utrzymana na pewnym poziomie, to drugi z gości niekoniecznie dał tu z siebie sto procent – a szkoda. Jeżeli chodzi o Oxona to wydaje się on być na wznoszącej się fali jego kariery. Po bardzo dobrej zwrotce u Kajmana, na „BDF” mogliśmy usłyszeć go w numerze „Dwugłowy kruk”, gdzie dane było mu wymieniać się czwórkami z gospodarzem projektu. Bez zbędnej skromności wszamał tam swojego bardziej rozpoznawalnego kolegę i dał powody do namysłu raperom którzy w przyszłości chcieliby zaprosić go na swój album. Spokojnie, Oxon nie gryzie – on po prostu zjada płyty Bity na „BDF” to temat, który poruszam niestety z najmniejszym entuzjazmem. To niespotykana sytuacja, kiedy dziewięciu producentów jest w stanie sklecić tak bardzo monotonną brzmieniowo płytę. Zaskoczenie jest tym większe, gdyż mamy tam ludzi uważanych za najlepszych w swoim fachu, od Returnersów i panów z Białego Domu, po Matheo i Chrisa Carsona. Jeżeli taki był zamysł autora projektu i producenci mu sprostali, to jestem skłonny wycofać niepochlebne opinie i w takim wypadku docenić trud ich starań Słoń nie jest raperem którego byłbyś skłonny słuchać w obecności znajomych, którzy nie podzielają twojej rapowej zajawki. Jest jednak personą, która jest ciekawą odskocznią od tych wszystkich newschoolowych, wyżelowanych raperów nawijających pod trapowe bity. Lata doświadczenia na scenie robią swoje, a Słoń jest jak wino, im starszy tym lepszy a tylko wytrawny słuchacz doceni jego muzykę Płytę wciąż możesz zamówić na vulgarus.pl
Odsłuch znajdziecie na oficjalnym kan*le Brain Dead Familia A teksty standardowo u nas