[Verse 1: Pablo Francisco] Prawdziwa gadka, aż oczy sie szklą To nie jest bajka, i nie ma lekko Chłopaki w klatkach, widziałem piekło Nie gadaj mi typie o tym jak jest ciężko 187 to terror, moje osiedle to ogrody, nie jebane ghetto Zgarne ten papier na pewno, nie po to tyle czasu dźwigam te jebane piętno Nie patrze za siebie, obserwuj uważnie jak wbijam na teren To jebana chwila jak zniszcze te scene, ja jestem prawdziwy, ty zwykłym pozerem Nie raz musiałem sie naćpać, najebać, żeby na chwile choć oszukać umysł Wcale nie trzeba, propsować i schlebiać, teraz to w chuju mam szczęścia reguły Wasze składy, śmieszne flagi na wietrze Potem złomu składy powijaj żeby na chleb mieć Rodzina sie skończy bo trzeba wyjebać z miasta Wcześniej jeden z tych braci rozpisze rodzine na psach Chore obrazy widze tak jak kamery Mam swoje cele i wnioski o tym są te numery Nie chce jebanej troski, daj ją połowie sceny Przejrzyj na oczy, dorośnij, lece im skończyć kariery Ambicja mnie rozpierdala no bo miałem zamiar kąpać swoją panne tu w dolarach i Popychadła zawsze kurwa ściągał będe z bara, no bo nie ma takiej szmaty która by mnie zatrzymała Traciłem sens, ty piłeś wino z dziewczyną, obserwuj drzwi jak sie kładziesz na wyro To początek jest, dla was to epilog, dotknij moją rodzine to wydasz na siebie wyrok [Hook: Zui] Każdy chce wybić sie tu ponad normę Być lepszym od innych i robić rzeczy wykraczające poza formę Po trupach do celu
Ambicje zajmują miejsce kolegów Miejsce rodziny, dziewczyny Ważne wartości tracą na znaczeniu [Verse 2: Kiksu] Mam kaptur na głowe jak Obi Wan Kenobi, gdy przemierzam ten teren idąc z blantem w dłoni I czas mnie goni jak gnat do skroni by pokazać tym kurwom jak hajs sie robi Chcesz błaźnie podbić? Myślisz ze sie uda? Zbyt wiele mam za sobą żeby wierzyć w cuda Jestem z miasta gdzie co noc sie leje wóda a typy kitrają po majtach skuna Mój skład jest za mną, ja jestem za nimi, jak masz do nich problem to masz też i do mnie Wiele nasłuchałem się o tych dziwkach których lojalność czas rozmienił na drobne Co druga suka osiedlowa dama, co trzeci kozak dziś składa zeznania Czas pokazał kto jest warty zaufania, a kto tu jest zwykłą kurwą do jebania Nieliczni zostali jak nie było fajnie, a na reszte typie leje bo nie znaczą nic dla mnie Liczy sie tylko rodzina i Ci od których wsparcie, w ich obronie bede stał tutaj już zawsze na warcie Frajerzy wciąż tu pozują na graczy, pierdolą głupoty ćpając tani towar A jak mijasz ich na ulicy chowają szybko głowę w telefon i ani słowa Mam beke z tych typów którzy grają tu na niby, ja wiem co mowie bo jestem suko prawdziwy Pierdolą o życiu widząc je tylko przez szyby, a oprócz komputera brak im tu alternatywy Ide dzis po swoje, pizdy wylewają żale i czuje sie doskonale gdy dziś patrze na te dziwki Bo co by sie nie działo będę szedł do celu stale i za sobą mosty pale zamykając im tu pyski