[Zwrotka 1: Kedyf]
A jeśli bym tak umówił się z nią na dziewiątą, na rendez-vous
Podjechał w hatch-backu czy w kombi udał, że wkładam h*monto na handel tu
Trzymam w garści co piątą, lepiej, co trzecią galerię
Choć mamy tu dwie, ale moi jednoręcy bandyci i tak ustrzelą Jaskiernię
Misternie knuty plan, odziany, obuty w szmal
Tylko dziś wyjątkowo w dżinsie niech mi ktoś wciśnie zarzuty o szpan
A gdybym ujął jej dłoń, ujął ją, roztaczając woń Armani Code
A przy tym delikatnie zganił ją
Za myśl, że tym co mają hajs, mają co chcą, zawsze przyfarci
Zechce bym wchodząc w nią jeszcze bardziej ją skarcił
A gdybym tak napomknął jak to zwiedziłem to i tamto
W końcu Internet to też, a jakże, okno na świat
A gdybym rzucił myśl, bądźmy dziś so crazy
Wypierdolił w jeden wieczór całą swą pensję
Potem spruty wrócił, otworzył drzwi zzuł buty
Zajrzał do lodówki i koniec końców, wgryzł się w stół
[Refren]
Gdybyś, swoją miłość poznał innym dniem
To co byś zrobił, żeby uśmiechała się
Gdybyś, swoje szczęście miał przeżywać gdzieś
Gdzie sny innym kolorem śnią się tylko w dzień
[Zwrotka 2: MŁD]
Gdybym nie zniszczył wtedy nas, dziś pewnie nie byłbym mężem jej
Gdyby zmusiła mnie wtedy spierdoliłbym to pewnie, wiem
Wszystko zazębia się, przyczyna jest i skutek też
Dla kogoś, ktoś, coś, po coś, świat jakoś musi kręcić się
Jest Ader, Zkibwoy, Kedy-Cat, MŁD, rap innowierców, siee
Gdybym nie poznał tych ludzi, dziś pewnie nie byłoby tych wersów, e!
Jeśli nie ztyrał bym życia w gównie młodych wilczków
Starszy Brat by nie przemówił, nie doceniałbym dobrych chwil tu
Jeśli jaj bym nie miał synku i podkulił w pierwszym starciu
Pewnie przyjąłbym kolejne bomby znów i na czyjeś szczęscie patrzył
Jeśli Śląsk to tylko z nią, jeśli nie, to nie mam marzeń
Wszystko ma gdzieś własny sens, tak to widzę w każdym razie
Nie chcę nawet o tym myśleć, gdyby zdrowia mi bracie zabrakło
Z zielonego się zmieniło na czerwone nagle światłlo
Albo w ogóle całkiem zgasło, wypluj to bo non stop martwią
Się tu o nas, sercem jestem z żoną, siostrą, matką, one love
[Refren]
[Zwrotka 3: Kedyf]
A jeśli bym tak zawziął się zarżnąć się, Wyspy welcome
Ze smutną jaźwą się żalił bliskim w webcam
Zwoził prezenty w święta, wódę mroził tylko od święta
Choć żebym pod tym względem, kiedykolwiek był oszczędny nie pamiętam
Kupiłbym działkę uzbroił ją, stwierdził: tu stoi mój dom
Wykopał oczko wodne, jebnął z Efjotem i Tomoczką goudę
Gdybym tak kozła rzucał, szajs, że się lepiej pozbaw płuca
Stawiałbym hawir na wzgórzu bawił się, jak burżuj
Jakby tak wyszło z szamą miałbyś do czynienia z kryptoreklamą
U Kedyfa zjesz smacznie i tanio, w czwartki grają w hołdzie polskim nagraniom
Co piątek west, w sobotę south, byś wszedł w weekendowy rausz
Wziąłbym za dobrą monetę każdy kształt
Nie jestem eurosceptyk jak Vaclav Klaus
Gdybym tak rzucił się w wir, żył dla koncernu
Kłócił się z tym lecz co rano mówił serwus ścierwu
Się nie rozdrabniał i zrobił sos, jedyny anagram tego słowa to sos
Wątpię czy bym nagrał jeszcze coś, kieszenie bym napchał a może i nos
[Refren]
[Zwrotka 4: Zkibwoy]
Co gdybym na loterii genów wylosował inną skórę
Albo jakiś kraj do dziś trapiony przez komunę, ah
Myślałbym albo wyfrunę, albo umrę i zamiast świateł
Widział tylko tunel i stanął w tłumie z ładunkiem na klacie
Gdyby buddyści mieli rację byłbym potem kotem kiedyś
Zbierał słońce na pysk czekał aż księżyć pokryje rewir
Nocne eskapady, esencja wolności i nieładu
Zorientowany na sukces, tłuste owoce dżihadu
Czy musiałem poświęć rok czy dwa na życie w garniturze
By zyskać pewność, że na bank bycie szczurem jest głupie
A gdybym uderzył w artyzm, narcyzm, poświęcił się sztuce
Obciślaki kontra baggie, żeby podkreślić swój sztucer
Gdybym poprzestał na wierszach, nigdy nie nastąpił mic check
Nie złapał życia za rdzeń, wymyślałbym świat jak Marvel
Wybrałbym piękno nad prawdę lub jakąś techno szajbę
Jest jak jest, cieszę się, sieee, wiem, że to ogarnę (tak jest)
[Refren]