[Zwrotka 1]
Bez nerwów, bez złudzeń, płyne po bicie, synek
Obserwuję jak mętne powietrze miesza się z dymem
Ze spliffa, nie od dzisiaj ten sam obraz, siostra
Marysia i moja w lustrze przyjebana morda, jak zwykle
Strojnisia z rana, w bibułkę ubrana
Powoduje na mej mordzie banana, ja się tym jaram
Powieka opada, pierdol się panie Sandman
Jak Shorty krzycząc Wazzzz Up witam dzień co ranka
Tak man, mego życia meritum meritum
Bez kitu, ty też ziom odpal blanta i przytul
Te wersy prosto z zadymionej kabiny
TrzyeM i Zioło, znawcy zielonej dziedziny bwoy
[Zwrotka 2]
Straight outta bed, wskakuje pod prysznic
Bo mam tak tłuste włosy, że mógłbym na nich smażyć frytki
Wskakuje w baggy, kick pig, na busa bieg, lecz mi znikł
Sprzed nosa, skurwiel szybki i już mnie bolą łydki
Więc łapie fona, klik klik, dzwonie do ziomka
By przyniósł gras i z bonga nieraz leciała bomba
Na mordę, a z mordy mąciła trochę w mózgu
Bym poczuł zamiast niego w czaszcze kilo śląskich klusków
Nie true-school nie new-school, to wersy prosto z serca i
Trochę z płuc, bo brzuch prześladuje gastro-morderca
Tego dnia konwencja, troszeczkę się zmieniła
A w mętnym powietrzu wiruje dym ze spliffa [Tekst - Rap Genius Polska]