[Verse 1: Maz]
Jestem zwykły. Nie znaczy jestem gorszy
Nie jestem gorszy od nich
Oni czują tylko zapach forsy i szelest jej
Obojętnie przechodzą obok mnie, bez zachwytu
Kim jestem? Ja piszę teksty do bitu i nic więcej
Bo jestem zwykły i wystarcza mi papieros
Kawa, myśli i tych parę winylowych płyty, które katuje
I katowałem jako szczyl
Byłem zwykły jako dzieciak, zostało mi to do dziś
Paru kumpli się wybiło i to serio żaden wstyd
Paru jeszcze mnie poznaje, dla kilku już znaczę nic
Jestem kimś, chociaż ciągle taki sam
Ale mam stu paru fanów, którzy czują to co ja
To mnie jara! A nie sława i sponsoring
Jestem tu, żeby rapować, a nie dawać pokaz mody
Jestem zwykły, może przekreślony też
Ale w całej tej niezwykłości, być zwykłym już nie jest zwykłe
[Refren]
Jesteś zwykły, a robisz rzeczy niezwykłe
Nawet o tym nie wiesz, bo dla Ciebie to zwykłe jest
Dla kogoś nie, i nie potrzeba hajsu
Żeby wszystkim udowodnić, że czasem zwykłość to atut
[Verse 2: Chok]
Jestem zwykły, choć znam swoją cenę jak nikt nigdy
Nie pchałem się za wszelką cenę na szczyt
Jestem sobą. Odrzuca mnie blichtr i przepych
Mam w sobie siłę, która każe mi żyć i wierzyć
W jutro i w to, że spoglądając w lustro
Moje odbicie skinie głową, przyznając mi słuszność
Jestem zwykły, ale znam to wyższą wartość
Odkąd serce każe mi wciąż iść za szansą, idę!
I kocham te muzykę ponad wszystko
Bo wiem, że nie zgasnę jak Ci co chcą zabłysnąć
Widzę w sobie coś więcej niż przeciętność
Tą niezwykłą zwykłość, o którą dziś jest ciężko
Wciąż gonię swoje sny, tak jak dawniej
I wiem co naprawdę dziś jest ważne dla mnie
Patrzę w niebo i mam w sobie siłę
By na jego tle kreślić palcem swoje imię
To takie zwykłe, ha...
[Refren]
Jesteś zwykły, a robisz rzeczy niezwykłe
Nawet o tym nie wiesz, bo dla Ciebie to zwykłe jest
Dla kogoś nie, i nie potrzeba hajsu
Żeby wszystkim udowodnić, że czasem zwykłość to atut