[Hook]
Wybacz przyjacielu mój, że tak Ci bezczelnie przerywam
Lecz cóż, ja mam przypadkowo klucz do dybów, z których się wyrywasz
Spójrz świat może być Twój wystarczy, że kiwniesz palcem
No już, oszalej, wstyd co oplata Twój mózg spuść jak brud w umywalce
[Verse 1]
Najśmieszniej to jest na początku
Z pozoru jest w porządku wszystko
A kiełkuje coś gdzieś w żołądku, mniej więcej pośrodku, między kotletem i szynką
Jakimś cudem wcześniej nie dostrzegłeś, że siedzi dokładnie na wprost
Sąsiedzi krokiety w panierce i żytnią, Ci wciąż podtykali pod nos
Teraz chłoniesz jej widok wieprzu, podświadomie dotykasz pod wąsem warg
Gdy włosy powoli jej płyną w powietrzu jak w reklamie L'Oreal
Dzięki Bogu nikt nie słyszy nic z tego co myślisz Ty, bo
Tylko chory typ na weselu córki, chrześnice chce przerżnąć na wylot
[Hook]
[Verse 2]
Prasujesz skarpetki i majtki, koszule, T-shirty i spodnie
Pucujesz te fugi w łazience i krany aż wszystko zalśni jak słońce
Ścierasz kurze, gotujesz, wynosisz śmieci, wypełniasz książeczki przed czasem
Pakujesz w celofan kanapki dla dzieci i czekasz aż mąż skończy pracę
Gdy jak zawsze przychodzą do niego koledzy, to zgrzewki piw chowasz w lodówce
Kruszą, siorbią, bekają, a na DVD leci film z krzykiem jak na porodówce
A gdy już każdy w domu śpi i gdy Cie nie słyszą
Cofasz film do sceny, gdzie typ przez minutę drugiemu rozłupuje łeb gaśnicą
[Hook]
[Verse 3]
Jest ciemny niewielki pokój na końcu Twojego umysłu
I kulisz się w rogu pokoju jak golum przy świeczce jak przy ognisku
Za oknem pokoju szaleje wiatr i łamie gałęzie z trzaskiem
I wiesz, że nie jesteś w pokoju sam, ktoś czeka aż świeczka zgaśnie
Ponad miarę wysilasz ze strachem wzrok, gdy słyszysz jak skrzypi posadzka
W końcu jesteś już pewien, że zbliża się coś i powoli się wsuwa w krąg światła
Nie chce wzrok jak na złość uformować się w krzyk litry krwi serce pompuje w skronie
Kiedy ktoś, kto ma twarz jak Ty nagle zdmuchuje płomień [Tekst - Rap Genius Polska]