Osiedle jak każde, z problemem jak zawsze -
Rachunki wyrównuje ktoś z dilerem na klatce
Kopnięciem na czaszkę, co Ty ziom!
Nie swoje bierzesz za własne to kończysz jak on
Wielu myli tu odwagę z głupotą
W co drugiej głowie rodzi się zło przed północą
Nie zawsze z nas tak emocje wychodzą
Lecz czasem jak ze zdwojoną mocą
Halówki Nike i czarny dres
Kiedy się budzisz do walki tamci łapią stres
Rozjebane przystanki zdobi krew
I pękają szklanki, gdy zaciskasz pięść
Z bandą hien chodzisz nocą po mieście
Nie tańczysz, chyba że z ochroną pod wejściem
W dziesięciu jesteście jak Schwarzenegger
Miękniesz, kiedy jesteś jeden
Pełno w miastach tchórzy w maskach
Strach co dnia pcha im broń do ręki
Co dnia frustracja utwardza kolana
I zaciska szczęki, zaciska pięści
Możesz być uzbrojony po zęby
I czuć się zupełnie nagi
Możesz marszczyć brwi
Ale w żadnej ze źrenic nie widać nawet krzty odwagi
Pamiętam dobrze ten moment, nie poszło w las -
Koleś trzyma pistolet mierzy prosto w nas
Sam zacząłem pod pubem demolkę
Lecz koleś z gnatem się nie zdarza co piątek
Goudę piłem ja, pili też kumple
Rozsądek wraca nam w jakąś milisekundę
Każdy myśli że umrze, widzi tę kulkę
Prawie czujesz jak przebija Ci kurtkę
Śmierć wymachuje tą klamą
Każdy bunkruje się za najbliższą ścianą
Wszyscy czekają jaki będzie finał
Nagle jeden z nas mordę drze, biegnie do typa
Adrenalina nam rozsadza serca
I nagle zanika w nim odwaga z miejsca
Typ się odwraca i spieprza co sił;
Życie na tych osiedlach bywa nieraz jak film
Pełno w miastach tchórzy w maskach
Strach co dnia pcha im broń do ręki
Co dnia frustracja utwardza kolana
I zaciska szczęki, zaciska pięści
Możesz być uzbrojony po zęby
I czuć się zupełnie nagi
Możesz marszczyć brwi
Ale w żadnej ze źrenic nie widać nawet krzty odwagi
Żyjemy w świecie pozorów, w erze kolorów
Gdzie śmiecie się mają za bogów
A najmocniejsi w gębie najmocniejsi w gębie
Są na komendzie wśród protokołów
O bohaterstwie nie mów nikomu ani słowa
DoomsDay znajdzie cię, Kalu-El z Kryptona!
Jeszcze wczoraj każdy chciał być jak Batman
Dziś każdy chce wyglądać jak Bane, racja?
W miastach toczy się walka chłopaku -
Ziomek w liceum zaszył sobie tasak w plecaku
Gdy wpada banda leć w te pędy gdzie możesz
Bo tu akcja jest grana na maczety i noże
Nie brak chętnych na wojnę, co to to nie!
A pradziadkowie przewracają się w grobie, bo mieli dwie
Matka uczyła mnie widzieć dobro w człowieku
A ja pytam się: "Po co mi to w średniowieczu?!"
Pełno w miastach tchórzy w maskach
Strach co dnia pcha im broń do ręki
Co dnia frustracja utwardza kolana
I zaciska szczęki, zaciska pięści
Możesz być uzbrojony po zęby
I czuć się zupełnie nagi
Możesz marszczyć brwi
Ale w żadnej ze źrenic nie widać nawet krzty odwagi